Wydarzenia, od których rozpoczęła się ta sprawa miały miejsce dokładnie 14 lat temu. W październiku 2002 roku Tadeusza K. potrącił samochód. Z otwartym złamaniem kości piszczelowej trafił do „starego” szpitala w Zamościu. Jego leczeniem zajmował się ówczesny ordynator oddziału urazowo-ortopedycznego, Zbigniew Ch. To on zdecydował o założeniu gipsu i wyciągu.
Jednak rana nie goiła się. Noga puchła. Doszło do zakażenia. Lekarze w ciągu kolejnych trzech miesięcy przeprowadzili cztery operacje. Poprawy jednak nie było.
Później mężczyzna regularnie odwiedzał zamojską poradnię ortopedyczną. Zalecano mu jednak tylko częste zmiany opatrunków i przyjmowanie leków przeciwbólowych. Po trzech latach bólu mężczyzna poprosił o pomoc lekarzy z Lublina, a ci – zgodnie z jego wolą – podjęli decyzję o amputacji chorej nogi.