Podpowiadamy, na co warto zwrócić szczególną uwagę, by nie dać się nabrać na chwyty marketingowe stosowane przez producentów żywności.
Nie powinny zaszkodzić
Polska Federacja Producentów Żywności stara się obalać mity na temat dodatków. Wyjaśnia, że odgrywają one ogromną rolę przy zabezpieczaniu świeżości, bezpieczeństwa, smakowitości, wyglądu i tekstury żywności przetworzonej.
Tłumaczy, że stosowane są w różnych celach: czasami jest to zapewnienie bezpieczeństwa żywności, czasem - przedłużenie trwałości produktu.
Jako przykład podaje przeciwutleniacze, które zapobiegają psuciu się (jełczeniu) tłuszczów i olejów podczas, gdy konserwanty przeciwdziałają lub zmniejszają wzrost mikroorganizmów (np. pleśni na chlebie), a środki zagęszczające umożliwiają żelowanie produktów z owoców (by można było je rozsmarowywać).
Z kolei barwniki są stosowane w celu zwiększenia atrakcyjności produktów - czytamy w informacji Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Jednak barwniki nie mają wpływu na bezpieczeństwo żywności (nie zapobiegają np. jełczeniu). Służą do tego, by atrakcyjnym kolorem zachęcić konsumenta do zakupu. Czy czerwony kisiel będzie nam smakował lepiej niż produkt bezbarwny?
Klient ma prawo wyboru. Dlatego - jak informuje federacja - każdy z dodatków musi być wymieniony w tabeli składu produktu, zawartej na etykiecie. I podkreśla, że wszystkie dodatki do żywności muszą być zatwierdzone przez specjalistów, a ich ilość musi być zgodna z ustalonymi limitami.
Glutaminian dla smaku
Są też dodatki, których zadaniem jest polepszenie smaku. Złą sławę wśród konsumentów ma np. glutaminian. Pewnie dlatego, że szczury, którym - w ramach doświadczenia - serwowano zupy w proszku i chipsy zawierające ten polepszacz miały problemy ze zdrowiem. Jednak dotąd nie udowodniono, że glutaminian - podawany w ilościach zgodnych z limitami - może zaszkodzić także ludziom.
Polepszaczami są często substancje chemiczne, które przypominają smak naturalnych produktów. Mogą "udawać" np. smak truskawek, wędzonej szynki, świeżego chleba, wanilii.
Pachną dymem
Dlaczego producenci często wolą stosować chemiczne zamienniki? Bo są tańsze od naturalnych substancji (np. przypraw) i mogą obniżyć koszty.
Dlatego często w przetwórstwie mięsnym wykorzystuje się np. aromat dymu wędzarniczego. Niektórzy dodają do szynek z takim aromatem listek olchowy albo bukowy i w ten sposób sugerują, że mięso przeszło przez wędzarnię. Lepiej sprawdzić, czy to prawda i zajrzeć do etykiety.
Lepiej poczytać o produkcie
- Warto też sprawdzić, czy są naturalne dodatki - radzi Adam Basałaj, prezes bydgoskiej firmy produkującej mrożoną żywność. - Bo na przykład jeden z nich powstaje z wysuszonych owadów hodowanych w Meksyku. Inny otrzymuje się z treści żołądkowej bydła. Dlatego zrezygnowaliśmy ze stosowania barwników, aromatów, tłuszczów utwardzonych i radzimy konsumentom, by dokładnie czytali skład.
Tak być powinno
W przypadku środków spożywczych bez opakowań lub pakowanych przy sprzedaży, oprócz ich nazwy, podaje się:
- nazwę albo imię i nazwisko producenta
- wykaz składników
- klasę jakości handlowej albo inny wyróżnik jakości handlowej (jeżeli zostały one ustalone w przepisach w sprawie szczegółowych wymagań w zakresie jakości handlowej poszczególnych artykułów rolno-spożywczych lub ich grup albo jeżeli obowiązek podawania klasy jakości handlowej albo wyróżnika wynika z odrębnych przepisów)
- w przypadku produktów rybołówstwa mrożonych glazurowanych - dodatkowo informację dotyczącą ilościowej zawartości glazury lub ryby albo owoców morza w tych produktach
- w przypadku pieczywa - dodatkowo: masę jednostkową, informację "pieczywo produkowane z ciasta mrożonego" albo "pieczywo produkowane z ciasta głęboko mrożonego" w przypadku zastosowania takich procesów technologicznych.
Informacje te podaje się w miejscu sprzedaży na wywieszce dotyczącej danego środka spożywczego lub w inny sposób w miejscu dostępnym bezpośrednio konsumentom.