1894 chorych z COVID-19 w szpitalach w województwie lubelskim. W planach są kolejne łóżka zakaźne. Szpitale, które pomagają przede wszystkim niezakażonym pacjentom, apelują o szczepienia.
W niedzielę według danych na stronie urzędu wojewódzkiego na 2200 łóżek covidowych, 1894 było już zajętych.
– Apelujemy o szczepienia i przestrzeganie obostrzeń. W innym wypadku wkrótce może zabraknąć miejsc w szpitalach dla pacjentów niecovidowych - mówi tymczasem Radosław Starownik, dyrektor SPSK4 w Lublinie. Jego szpital, jeden z największych w regionie, nie jest szpitalem zakaźnym.
Pandemia wymusiła jednak uruchomienie łóżek covidowych kosztem tych dla niezakażonych.
– W ubiegłym roku kardiologia w naszym szpitalu w dużej części była praktycznie zamknięta z powodu trwającej termomodernizacji, ale też pandemii. Planowe zabiegi musiały być przekładane – niestety wielu chorych ich nie doczekało. To prawie 30 proc. naszych pacjentów – przyznaje dr hab. n.med. Piotr Waciński, kierownik Klinicznego Oddziału Kardiologii Inwazyjnej SPSK4 w Lublinie. – Nie chcemy, żeby to się powtórzyło w czwartej fali. Dzięki reorganizacji pracy i zaangażowaniu całego personelu znacznie zwiększyliśmy liczbę wykonywanych zabiegów wysokospecjalistycznych. Codziennie przyjmujemy nawet do ośmiu pacjentów, podczas gdy przed pandemią było to przeważnie 3-4 chorych – dodaje lekarz.
Na oddziale, którym kieruje dr Waciński, wykonywane są planowe zabiegi strukturalne oraz wieńcowe – operacje, które nie wymagają otwierania klatki piersiowej. To m.in. wymiana lub naprawa zastawek serca, angioplastyka tętnic wieńcowych, czy zamykanie uszka lewego przedsionka (po którym pacjenci z migotaniem przedsionków nie muszą przyjmować przeciwkrzepliwych). Cały czas przyjmowani są też pacjenci w stanach pilnych np. z zawałami serca.
– W przypadku wskazania do zabiegów wykonywanych na naszym oddziale liczy się czas, nie powinno się ich przekładać. Niestety przez pandemię mamy dużo zgonów nadmiarowych u pacjentów, którzy nie doczekali planowego zabiegu – tłumaczy dr Waciński.
Zaznacza, że dwie dziedziny, w których jest to najbardziej widoczne to właśnie kardiologia i onkologia. – Dlatego staramy się przyjąć jak najwięcej chorych. Już udało nam się skrócić czas oczekiwania na angioplastykę wieńcową do ok. 1,5 miesiąca, a koronarografię do 2 miesięcy. Docelowo chcemy, żeby to było 4-6 tygodni. Dlatego też apelujemy do pacjentów, żeby zaszczepili się przeciwko SARS-CoV-2 przed zgłoszeniem się na zabieg. Każde zakażenie SARS-CoV-2 na oddziale bardzo komplikuje i paraliżuje naszą pracę. Stanowi też zagrożenie dla innych pacjentów.
O szczepienia apelują też onkolodzy: – Zauważamy, że przebieg choroby wywołanej koronawirusem jest znacznie cięższy u pacjentów onkologicznych niż u innych osób i znacznie pogarsza ich rokowania – przyznaje dr hab. n. med. Sławomir Mańdziuk, kierownik Oddziału Onkologii Klinicznej i Chemioterapii SPSK4. – Przez cały okres pandemii nie było sytuacji, w której musieliśmy się wyłączyć z prowadzenia chorych choćby na jeden dzień. Nasz oddział, prócz swojej głównej roli, jaką jest leczenie przebywających na nim pacjentów, pełni funkcję medycznego koordynatora dla pacjentów onkologicznych w innych jednostkach szpitala, objętych patronatem pakietu onkologicznego.