Rozmowa z prof. Agnieszką Szuster-Ciesielską z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie
• Skąd się biorą takie wirusy, jak na przykład nowy koronawirus czy SARS, który kilkanaście lat temu wywołał epidemię?
- Trzeba zaznaczyć, że to nie są nowe wirusy. To wirusy, które już bytują w organizmach zwierząt i mogą pokonać barierę gatunkową, a następnie przystosować się do człowieka jako nowego gospodarza, ulegając przy tym mutacji. Tak było w przypadku SARS i to właśnie obserwujemy dzisiaj. Zwierzęta są olbrzymim rezerwuarem wirusów, które mogą być potencjalnie niebezpieczne dla człowieka, np. u samych tylko nietoperzy w trakcie badań prowadzonych w latach 2007-2013 wykryto 200 nieznanych wcześniej gatunków wirusów. To daje też częściowo odpowiedź na pytanie dlaczego takie epidemie wybuchają właśnie w Azji. Znane są egzotyczne upodobania kulinarne mieszkańców Chin: na ich stołach goszczą potrawy z osłów, nietoperzy (np. zupa), węży czy łaskunów. Drugim powodem jest liczebność mieszkańców tych rejonów i bardzo duże zagęszczenie populacji, co sprzyja szybkiemu rozprzestrzenianiu się wirusów, zwłaszcza drogą oddechową.
• Jak dochodzi do przeniesienia wirusa na człowieka?
- Wirus musi znaleźć pewien „kontakt” z organizmem człowieka. Dociera do ludzkiej komórki poprzez receptory. Będąc już w organizmie człowieka może ulegać mutacji, której efektem będzie przystosowanie do nowego gospodarza. Idealnym przykładem jest wirus HIV, którego przodek atakował tylko małpy. Po przeniesieniu na człowieka ten małpi wirus doskonale do niego się adoptował. Genotyp nowego koronawirusa, który zaatakował człowieka jest w 96 proc. podobny do wirusa wykrytego u nietoperza, czyli różnica wynosi zaledwie 4 proc. To prawdopodobnie wystarczyło, żeby wirus nabył zdolność przemieszczania się wśród ludzi. Zatem adaptacja wirusa do człowieka, wydajna droga przenoszenia patogenu, łatwo dostępni gospodarze licznie zgromadzeni na małej powierzchni: wszystko to stanowi mieszankę wybuchową z krótkim lontem.
Jesteśmy świadkami właśnie takiej sytuacji. Liczba zakażonych wynosi ponad 20 tys. i stale rośnie. Biorąc pod uwagę możliwość zakażenia bezobjawowego, ta liczba jest z pewnością wyższa. Może też być niedoszacowana także z powodu niedostatecznej diagnostyki wszystkich zakażonych. Najbardziej narażeni na groźne powikłania są osoby, które mają już jakieś choroby, np. układu oddechowego czy onkologiczne - to wśród tych osób w Chinach stwierdzono najwyższy odsetek zgonów. Natomiast to, co wzbudza niepokój to możliwość zakażenia bezobjawowego, czyli takiego, gdzie zainfekowane osoby nie mają objawów chorobowych, ale zarażają innych. Znany jest przypadek 10-latka z Chin, który sam nie chorował, ale zaraził całą rodzinę. Takie sytuacje są najniebezpieczniejsze, bo te osoby trudno zidentyfikować i poddać izolacji. Takie przypadki mogą blokować opanowanie epidemii.
• Czy można oszacować, jak szybko liczba zakażonych będzie rosnąć?
- Będzie to trudne, m.in. dlatego, że nie został określony współczynnik zakaźności czyli liczba osób, która może być zainfekowana przez jedną zakażoną osobę. W przypadku grypy wartość tego współczynnika wynosi 2-3 osoby, a odry: aż 16. Na razie szacuje się, że w przypadku nowego koronawirusa są to 1-2 osoby.
• Czego jeszcze nie wiadomo o koronawirusie?
- Choć poznany został genom koronawirusa, to w dalszym ciągu nie jest znany żaden lek przeciwwirusowy, który by go usuwał. To, że wirus ten posiada otoczkę, oznacza możliwość jego stosunkowo łatwej eliminacji poprzez przestrzeganie standardów higienicznych. Z innych rzeczy, których nie wiemy na pewno, to jest sposób zakażenia pierwszego pacjenta u którego wykryto nowego koronawirusa. Jak się okazuje, tym pacjentem zerowym wcale nie była kobieta związana z targiem owoców morza w Wuhan. Był nim prawdopodobnie 42-letni mieszkaniec tego miasta, który z targiem nie miał nic wspólnego i zgłosił się do szpitala już 1 grudnia. Biorąc więc pod uwagę okres inkubacji wirusa do kilkunastu dni, do zakażenia musiało dojść jeszcze w listopadzie.
• Jak leczeni są pacjenci, u których potwierdzone jest zakażenie i czy jest one skuteczne, biorąc pod uwagę rosnącą liczbę zakażonych i przypadków śmiertelnych?
- Lekarze i naukowcy zgodnie podkreślają, że chińskie władze za późno, przynajmniej o 10 dni, zareagowały na sytuację. Restrykcje sanitarne należało wdrożyć znacznie wcześniej. Do tego dość późno informacja została przekazana do publicznej wiadomości, bo po miesiącu od zdiagnozowania pierwszego przypadku. Obecnie chorzy są izolowani, co jest pierwszy środkiem zapobiegawczym. Ponadto stosuje się leczenie objawowe, a u osób z niewydolnością oddechową spowodowaną zapaleniem płuc: także respiratory.
W Chinach i Tajlandii u najciężej chorych podjęto próby terapii eksperymentalnej podając leki przeciwgrypowe i antyretrowirusowe (przeciwko wirusowi HIV), co wykazało pewne działanie przeciwwirusowe. Jednak WHO podkreśla, że nie ma w tej chwili leku dedykowanego obecnemu koronawirusowi. W sytuacjach takich jak obecnie, wysiłki wielu laboratoriów skupiają się na opracowaniu szczepionki, można korzystać z doświadczenia nabytego po epidemii SARS. Jednak wypracowanie i produkcja skutecznej szczepionki może wymagać nie miesięcy, ale lat pracy biorąc pod uwagę niepożądane efekty, które mogą się pojawić po dłuższym upływie czasu. Potrzebne są badania toksyczności, efektywności (czyli wzbudzania właściwej odpowiedzi odpornościowej), a także potencjalne działania niepożądane: tu konieczne są badania na zwierzętach. W dalszej kolejności prowadzi się badania kliniczne z udziałem ludzi.
Prace nad szczepionką przeciwko nowemu wirusowi już się zaczęły. Prowadzą ją Amerykanie i Rosjanie, i jak szacują przedstawiciele firm farmaceutycznych w ciągu kilku miesięcy rozpoczną się właśnie badania kliniczne. Przypomnę tylko, że w takim ekspresowym tempie powstała szczepionka przeciw wirusowi Ebola.
• Czy można przewidzieć czy i kiedy wirus dotrze do Polski skoro jest już w Europie?
- Nie można tego ani potwierdzić ani też wykluczyć. Mimo że sytuacja jest dynamiczna, to panika jest absolutnie niepotrzebna, bo na razie nie ma realnego zagrożenia. Informacje, które do nas docierają o kolejnych podejrzeniach w kraju i regionie świadczą tylko o tym, że nasze służby sanitarne i medyczne dobrze działają, a ludzie mają dostęp do informacji.
KORONAWIRUS
Od 31 grudnia 2019 roku do 6 lutego 2020 roku odnotowano 28 284 laboratoryjnie potwierdzone przypadki zakażeń koronawirusem, w tym 565 zgonów. 17 przypadków zakażeń dotyczyło personelu medycznego.
Z 565 zgonów, 564 dotyczą Chin: Hubei (549), Heilongjiang (3), Chongqing (2), Henan (2), Pekin (1), Hainan (1), Hebei (1), Hongkong (1), Szanghaj (1), Syczuan (1), Tianjin (1) i Guizhou (1). Jeden zgon dotyczył Filipin.
Aby ograniczyć epidemię, chińskie władze wdrożyły szereg nadzwyczajnych środków, takich jak odwołanie obchodów Nowego Roku Księżycowego oraz zamknięcie kin i parków rozrywki. Ponadto został zawieszony transport publiczny, lotnisko Wuhan Tianhe zostało zamknięte 23 stycznia, a rygorystyczne kontrole wyjazdowe zostały wprowadzone w wielu dużych miastach w prowincji Hubei.
Na dzień 24 stycznia cały transport publiczny został zawieszony w co najmniej 10 miastach w pobliżu Wuhan, dotykając ponad 20,5 miliona ludzi. Chińscy touroperatorzy odwołali wszystkie wycieczki grupowe i czasowo wstrzymali sprzedaż biletów lotniczych i pakietów hotelowych. 26 stycznia władze zarządziły tymczasowy zakaz handlu dzikimi zwierzętami w całych Chinach.
Główny Inspektor Sanitarny nie zaleca podróżowania do Chin i krajów Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej. Polskie Linie Lotnicze LOT zawiesiły rejsy do Chin, do odwołania.
Źródło: Główny Inspektorat Sanitarny