Groźny koronawirus z Chin, który zabił już blisko 400 osób, nie dotarł jeszcze do Polski, ale w hurtowniach i aptekach już brakuje maseczek ochronnych.
– Usiłowałam kupić dzisiaj maseczki. W czterech aptekach były niedostępne. Podobno nie ma ich w hurtowniach. A słyszymy, że jesteśmy przygotowani na pojawienie się wirusa w Polsce – zaalarmowała nas czytelniczka z Lublina.
– W tym momencie nie mamy maseczek – potwierdził nam wczoraj po południu pracownik apteki przy ul. Zesłańców Sybiru w Lublinie. – Od ponad tygodnia w hurtowniach farmaceutycznych maseczek nie ma w ogóle. Lepiej jest w hurtowniach medycznych. Wielu klientów o nie pyta. To przede wszystkim osoby, które wybierają się turystycznie do Azji, albo mają tam rodzinę, którą chcą odwiedzić. Albo też wysłać tam maseczki. W takich przypadkach kupują już nie pojedyncze sztuki, ale opakowanie lub kilka opakowań po 50 sztuk – dodaje pracownik apteki.
– Braki zaczęły się już około dwóch tygodni temu. Dziś maseczek praktycznie nie ma – mówi nam pracownik jednej z hurtowni farmaceutycznych działających m.in. na terenie województwa lubelskiego.
Braki potwierdza też oficjalnie hurtownia farmaceutyczna Lubfarm. Została tam już tylko końcówka maseczek, którą zdążyły zarezerwować apteki. Jak się dowiedzieliśmy w hurtowni, może być problem z kolejnym zamówieniem, bo braki są też u dostawców.
Mimo że lekarze i sanepid zapewniają, że w Polsce nie ma zagrożenia epidemiologicznego, nie wszystkich to uspokaja.
– Bardzo się dziwię, że szpital nie zapewnił żadnemu ze swoich pracowników, którzy mają pierwszy kontakt z pacjentem, zwykłych maseczek na twarz. Przecież WHO ogłosiła międzynarodowy stan zagrożenia zdrowia publicznego w związku z koronawirusem – napisała do nas zaniepokojona czytelniczka, która kilka dni temu odwiedziła pacjenta w szpitalu przy ul. Staszica w Lublinie.
Co na to szpital? – W tym momencie nie obowiązują żadne procedury związane z zagrożeniem epidemiologicznym, które obligowałyby nasz personel, w tym lekarzy, do noszenia maseczek ochronnych. Oczywiście poza sytuacjami, w których robią to zawsze – na przykład przy zabiegach medycznych. Takie działania niepotrzebnie wzbudzałyby też panikę, czego powinniśmy unikać. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy ani na Lubelszczyźnie, ani w Polsce nie ma potwierdzonego przypadku zakażenia koronawirusem – tłumaczy Anna Guzowska, rzeczniczka SPSK1 w Lublinie.
– Bardziej niż koronawirusa obawiałbym się grypy – mówi Waldemar Ferschke, lekarz epidemiolog. – Jest teraz jeszcze więcej zachorowań niż w ubiegłym roku, o którym mówiło się, że był pod tym względem rekordowy. W sytuacji, gdy mamy objawy wskazujące na infekcję lub grypę, maseczki powinniśmy nosić z czystej odpowiedzialności. Polecałbym zwykłą maseczkę chirurgiczną, która dzięki warstwie fizeliny nie przepuszcza mikroorganizmów. Nie daje ona stuprocentowej ochrony jak zarezerwowane dla służb medycznych specjalistyczne maseczki N95 czy N99, ale też spełnia swoją rolę w ochronie przed wirusami – dodaje.
Lekarz podkreśla, że maseczkę trzeba zmieniać, bo w wyniku działania np. wilgotnego powietrza traci swoje właściwości.