Szef pozwala sobie na złośliwe docinki pod Twoim adresem, a Ty nie reagujesz. Pożyczasz koleżance ulubioną bluzkę, chociaż strasznie nie lubisz rozstawać się ze swoimi ubraniami – przykłady sytuacji, w których nie potrafimy zachować się asertywnie, można mnożyć.
Jeśli ktoś nie postępuje wobec Ciebie fair, a Ty udajesz, że wszystko jest w porządku, odczuwasz z tego powodu dyskomfort psychiczny i masz poczucie klęski. W dodatku brakiem reakcji umacniasz drugą osobę w przekonaniu, że może sobie na takie zachowania wobec Ciebie pozwalać.
Asertywność uczy nas, jak komunikować się z innymi na zasadzie partnerstwa i wzajemnego szacunku.
Złoty środek
Jeżeli zachowujemy się w sposób agresywny, walczymy o swoje, nie oglądając się na innych. Gdy stajemy się ulegli, pozwalamy innym decydować o swoim życiu. W dużym uproszeniu można zatem powiedzieć, że asertywność jest złotym środkiem między agresją a uległością.
Kiedy zachowujemy się agresywnie, podświadomie wysyłamy do otoczenia informację: liczę się tylko ja. Gdy potulnie zgadzamy się na wszystko, zdradzamy ukryte przekonanie: ja się nie liczę. Asertywne jest natomiast uznanie: ja jestem tak samo ważny jak ty.
Asertywność nie powinna więc być mylona z postawą egoistyczną. To umiejętność takiego zachowania, w którym żadna ze stron nie czuje się pokrzywdzona i nie ma poczucia klęski.
Plusy bycia asertywnym
Po pierwsze zyskujemy wysoką samoocenę. Jesteśmy bardziej pewni siebie i dzięki temu dobrze się czujemy. Nie tłumimy swoich uczuć (a nie chodzi tu wyłącznie o emocje negatywne), tylko wyrażamy je wprost. Unikamy więc niedomówień oraz ukrytych żalów i pretensji w kontaktach międzyludzkich.
Jeśli jesteśmy asertywni, sami wybieramy, jak chcemy się zachować. Przez to nie czujemy się manipulowani czy zmuszani do czegokolwiek. W asertywności ważne jest bowiem przeświadczenie, że możemy realizować swoje cele nie wyrządzając przy tym krzywdy innym ludziom.
Co nas powstrzymuje?
Powstrzymujemy się przed zachowaniami asertywnymi, bo chcemy być lubiani i posiadać opinię człowieka uprzejmego. Boimy się odrzucenia i utraty sympatii osoby, której wyrazimy swoje zdanie wprost albo po prostu odmówimy. Często chcemy czuć się użyteczni. Dochodzi wówczas do sytuacji, gdy przeceniamy potrzeby innych, a nie doceniamy, czy wręcz zaniedbujemy, własne.
Hamować może nas także nieśmiałość oraz tendencja do uległości wynikająca z przekazu kulturowego lub rodzinnego. Wiele stereotypów określa oczekiwane zachowania, związane choćby z płcią np. nakaz bycia grzeczną dziewczynką. Czasem mamy też opory przed mówieniem „nie”, ponieważ wyobrażamy sobie, że jeśli odmówimy, sprawimy przykrość drugiej osobie. A czasami po prostu chcemy mieć święty spokój i potulnie zgadzamy się, żeby uniknąć konfliktów. Tylko czy dzięki takiemu zachowaniu zyskujemy, czy tracimy?