Ofierze handlu ludźmi, 26-latce z Bangladeszu udało się pomóc odzyskać zdrowie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. A wszystko dzięki wynalazkowi naukowczyń z Lublina i wyjątkowemu lekarzowi, który tu zaczynał karierę.
Sztuczna kość powstała w Lublinie. Kilka lat temu opatentowały ją prof. Grażyna Ginalska i dr Anna Belcarz z Uniwersytetu Medycznego. Także w Lublinie, w szpitalu przy ul. Staszica przeprowadzano pierwsze operacje z jej wykorzystaniem. Zakwalifikowano do nich osoby, które były leczone bez powodzenia w innych ośrodkach. Również takie, którym groził wózek inwalidzki. Dzięki kompozytowi pacjenci wrócili do sprawności. U żadnego nie było skutków ubocznych.
Teraz operację z wykorzystaniem kompozytu przeprowadzono po raz pierwszy poza Unią Europejską. I znowu jest akcent lubelski. Zabieg przeprowadzał dr Konrad Wasylewski, który urodził się w Lublinie. W prawdzie połowę dzieciństwa spędził w Niemczech, ale do Lublina wrócił na studiach.
– Wybrałem Uniwersytet Medyczny. Potem pracowałem w szpitalu przy ul. Staszica na oddziale traumatologii i medycyny ratunkowej – opowiada medyk i dodaje, że przez kilkanaście lat pracował też w klinikach w Niemczech, a od 4 lat robi to w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. – Najpierw przez dwa lata byłem tam ordynatorem jednej z klinik. A teraz zbudowałem oddział ortopedii w wysokospecjalistycznej klinice medycyny regeneracyjnej. Robimy tam wszystko co w naszej mocy, żeby odnawiać układ ruchu: stawy, kości, tkanki. Operujemy tam wielu chorych, a od niedawna operuję też w Warszawie.
Klinika w Zjednoczonych Emiratach Arabskich utrzymywana jest przez szejków, którzy starają się też pomagać potrzebującym, których na pomoc na wysokim poziomie nie stać.
– ZEA to bardzo bezpieczny kraj. Można zostawić samochód na chodzie; otwarty dom; można zostawić telefon w miejscu publicznym. Nic nie zniknie. Jednocześnie dużym problem są jednak różnego rodzaju oszustwa i handel ludźmi. I właśnie ofiarą tego ostatniego była 26-letnia obywatelka Bangladeszu, która została jakoś do Emiratów przerzucona. Kobieta była bita, gwałcona i wykorzystywana na różne sposoby. Dlatego próbowała popełnić samobójstwo. Skoczyła z 3 piętra – opowiada Wasylewski.
Kobieta doznała wielu urazów. Miała m.in. pogruchotane stopy i złamany kręgosłup. Miała też wieloodłamowe złamanie prawej kości udowej z przemieszczeniem. W szpitalu, do którego trafiła zoperowano ją, ale kość nie zrosła się. Wtedy trafiła pod opiekę organizacji charytatywnej rządu emiratu Abu Dhabi "EWAA", która pomaga kobietom i dzieciom w potrzebie i prowadzi schroniska dla ofiar przemocy.
– Pacjentka trafiła do mnie 6 tygodni po wypadku i pierwszej operacji. Badania wykazały, że kość udowa nie ma szans się zrosnąć. Powstał duży ubytek kostny – mówi dr Wasylewski.
I wtedy lekarz przypomniał sobie o lubelskiej sztucznej kości. – Nawiązaliśmy kontakt z producentem i okazało się, że to idealny „przypadek” jej zastosowania. 2 maja przeprowadziłem operację, w której wykorzystałem ponad 5-centymetrowy fragment kompozytu. To plastyczny materiał, który można z łatwością formować. To materiał 3. generacji, którym można wypełnić wszystkie ubytki. Ma też takie właściwości biologiczne, że naczynia krwionośne łatwo w niego wrastają tworząc na jego bazie nowa kość – opowiada lekarz.
Operowana pacjentka czuje się dobrze i już chodzi. Prawdopodobnie za tydzień będzie mogła wrócić do domu.
– Cieszy mnie, że mogłem pomóc, ale cieszy mnie też to, że w tym przypadku czas zatoczył koło. Zaczynałem pracę w szpitalu w Lublinie. W szpitalu, w którym wykonywane były pierwsze operacje z użyciem sztucznej kości. Gdyby nie Lublin to happyendu by nie było.