Pilot z Dęblina, major Robert Jeł zginął tragicznie w Kosakowie podczas lotu treningowego. Wiadomo, że nie podjął próby katapultowania się. Prokuratorzy zabezpieczyli czarne skrzynki z samolotu.
Do tragicznego wypadku doszło w piątek około godz. 13 w porcie lotniczym Gdynia-Babie Doły. Podczas lotu treningowego samolot M-346 Bielik uderzył w płytę lotniska i stanął w płomieniach. Za sterami maszyny siedział doświadczony pilot, major Robert Jeł z Dęblina, który przygotowywał się do pokazu z okazji 30-lecia Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej.
Pomimo natychmiastowej akcji ratunkowej, jego życia nie udało się uratować. - Pilot, major, który pełnił funkcję zastępcy dowódcy eskadry lotniczej, poniósł śmierć na miejscu. Nie podjął próby katapultowania się - powiedział na konferencji prasowej generał Ireneusz Nowak, inspektor Sił Powietrznych.
Major "Killer" Jeł pozostawił w żałobie żonę, córkę i rodziców. - Robert był nie tylko świetnym pilotem, ale także wspaniałym człowiekiem - podkreślił Nowak.
W powietrzu spędził 2 tysiące godzin, z czego 1100 godzin na samych Bielikach. - Był jednym z dwóch najbardziej doświadczonych pilotów tych samolotów w Polsce i na świecie – potwierdził inspektor Sił Powietrznych.
W związku z tragicznym wypadkiem, major Marek Sokołowski, dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych wstrzymał wszystkie loty na samolotach Bielik.
- Okoliczności i przyczyny katastrofy wyjaśni Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Komisja współpracuje zarówno z żandarmerią wojskową, jak i prokuraturą- podało w komunikacje Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych. Wiadomo, że Bielik, którym leciał generał Jeł trafił do 41. Bazy Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie w 2022 roku.
Sprawę bada m.in. zespół pięciu śledczych z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku i Działu ds. Wojskowych Prokuratury Rejonowej w Gdyni. - Zostały odnalezione i zabezpieczone skrzynki samolotu. Przesłuchano w tej sprawie osoby, które były na terenie lotniska - informuje Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. – Musimy zebrać materiał dowodowy, który pozwoli nam odpowiedzieć na to, czy był to błąd człowieka, czy wpłynęła na to jakaś inna sytuacja z pilotem, a od niego niezależna, awaria maszyny czy jakieś inne zdarzenie – tłumaczy pani prokurator.
Śledztwo jest prowadzone w kierunku sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym.
W poniedziałek (15 lipca) o godz. 12.00 w parafii wojskowej w Dęblinie odprawiona będzie msza w intencji tragicznie zmarłego pilota. To intencja od żołnierzy i pracowników dęblińskiej bazy wojskowej.