Z kosztownymi prezentami jest tylko problem. Mogą zostać skradzione, wzbudzają zawiść sąsiadów i trzeba za nie zapłacić podatek.
– Raczej nie zaglądamy pod choinki. Zresztą nie bardzo to sobie wyobrażam. Mam na swoim terenie 150 tysięcy podatników. Trudno byłoby ich skontrolować. Ale bez obawy. To, że ktoś dostał kosztowny prezent, wyjdzie wcześniej czy później – żartuje Marian Woliński, naczelnik urzędu.
Im mniejsze pokrewieństwo między ofiarodawcą a obdarowanym, tym mniejsza kwota wolna od podatku. Od ciotki albo siostrzeńca możemy bez żadnych obaw przyjąć prezent wart nawet 7 tysięcy. Jeśli nie chcemy zapłacić podatku za upominek od sąsiada czy szefa, nie może on być droższy niż 5 tysięcy. Jeśli Mikołaj przekroczył te kwoty podatek trzeba uregulować w ciągu dwóch tygodni. Potem urząd skarbowy może nam zacząć naliczać odsetki.
Jak zaznacza Woliński, urząd ma prawo zainteresować się naszymi prezentami gwiazdkowymi na pięć lat wstecz. Dlatego, nawet jeżeli w tym roku Mikołaj nie był dla nas zbyt łaskawy, warto przypomnieć sobie, co znaleźliśmy pod choinką w poprzednich latach.