– Gratulacje dla Wisły, dla trenera i dla Jarka Niezgody, bo zaliczył, jak to się mówi wejście smoka. Co do mojego zespołu to nie pamiętam, kiedy chłopaki zagrali takie dobre zawody, a musieli się pogodzić z porażką – mówił po sobotnim meczu trener Motoru, Mariusz Sawa.
– Gratulacje dla Wisły, dla trenera i dla Jarka Niezgody, bo zaliczył, jak to się mówi wejście smoka. Co do mojego zespołu to nie pamiętam, kiedy chłopaki zagrali takie dobre zawody, a musieli się pogodzić z porażką. Dziękuję im za włożony wysiłek. Przy tym rzucie rożnym to chyba tylko sędzia widział, że stały fragment gry należał się rywalom. Nie będę jednak zganiał niczego na sędziego, chociaż po bramce na 1:1 gra nam się posypała. Fajnie zagraliśmy, ale ogólnie szkoda gadać.
Jacek Magnuszewski (Wisła Puławy)
– Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa i tych trzech punktów, bo to był nasz cel nadrzędny. Niektórzy moi gracze nie wytrzymali ciśnienia tego meczu. Słabo weszliśmy w spotkanie, bardzo słabo zaprezentowaliśmy się w pierwszej połowie. Może miały na to wpływ trudne zawody w Limanowej i fizycznie nie doszliśmy do siebie. Po przerwie wyszedł inny zespół, dobrze zaczęliśmy, mogliśmy też zdobyć gola. To Motor po fajnej kontrze wyszedł jednak na prowadzenie. Dlatego chylę czoła przed chłopakami, że w tej trudnej sytuacji pokazali charakter i grali do końca. Trzeba podziękować kibicom, nie pamiętam, kiedy tak bardzo nam pomogli.
Jarosław Niezgoda (Wisła Puławy)
– Co ja mogę powiedzieć. Jak wchodzę trener oczekuje ode mnie bramek i dobrego grania. Przed meczem spytał mnie, czy jestem w gazie. Odpowiedziałem, że tak. Postawił na mnie, a ja wszedłem w trudnej sytuacji, chociaż jeszcze przy stanie 0:0. Szybko straciliśmy gola i źle się z tym poczułem, że przegramy przeze mnie. Przy pierwszym golu miałem mnóstwo szczęścia, bo piłka trafiła mi pod nogi. Przy drugim przeszedłem dwóch rywali, a po chwili znowu udało się strzelić i wygrać ten ważny mecz.
TRZY PYTANIA DO Damiana Falisiewicza, piłkarza Motoru Lublin
• O co mieliście pretensje do sędziego po końcowym gwizdku? Do arbitra podbiegło kilku zawodników i długo z nim dyskutowali…
– Chodziło o sytuację, po którym Wisła zdobyła gola na 1:1. Wszystko zaczęło się od rzutu rożnego, ale wydaje nam się, że on się gospodarzom w ogóle nie należał. Sędzia podjął jednak taką decyzję, mówiąc, że nie widział dokładnie tej sytuacji, ale wydawało mu się, że Wisła powinna dostać rożnego. Straciliśmy po nim gola, a ostatecznie przegraliśmy 1:3.
• Co sobie powiedzieliście w szatni po pierwszej połowie? Przed przerwą graliście dobrze, mogliście zdobyć przynajmniej jednego gola, a po zmianie stron lepiej zaczęła drużyna z Puław…
– Pierwsza odsłona na pewno była dobra w naszym wykonaniu, uważam jednak, że druga także. Rzeczywiście na początku Wisła nieco nam zagrażała, ale później operowała głównie w środku boiska i nic z tego nie wynikało. Można było powiedzieć, że sytuacja jest opanowana, a tymczasem straciliśmy trzy bramki. Mieliśmy nawet wrażenie, że w przekroju tych 90 minut to my byliśmy lepszym zespołem. A tymczasem wyjeżdżamy z Puław bez punktów. Przegrać w takich okolicznościach to naprawdę boli.
• Ta porażka praktycznie oznacza dla was spadek do III ligi…
– Co mogę powiedzieć, to na pewno nic przyjemnego, wszyscy zupełnie inaczej wyobrażaliśmy sobie tą rundę. Jeżeli mamy jeszcze jakiekolwiek szanse, żeby pozostać w II lidze to na pewno nadal będziemy walczyć. W pozostałych spotkaniach nadal postaramy się zdobyć, jak najwięcej punktów, bez względu na wszystko.