Powinni, ale patrząc na obecny stan boiska przy Al. Zygmuntowskich i pogodę nie można być pewnym czy mecz dojdzie do skutku.
- Duża grupa osób pracuje nad tym, aby uprzątnąć śnieg z boiska. Zresztą cały czas odbieramy telefony od ludzi, którzy są chętni pomóc. Myślę, że do środy powinniśmy już sobie poradzić z uprzątnięciem nawierzchni - stwierdził prezes Motoru Grzegorz Szkutnik.
Działacze lubelskiego klubu zwrócili się o pomoc w sprawie przygotowania murawy do Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, jednak odpowiedź była negatywna. - Usłyszeliśmy, że MOSiR w budżecie na 2009 rok nie miał zapisanej takiej pozycji, dlatego nie może nas wspomóc. Krótko mówiąc oznacza to, że jesteśmy skazani na siebie, na kibiców i na ludzi nam życzliwych - dodał Szkutnik.
Wczoraj Motor zasygnalizował problem z boiskiem również w Polskim Związku Piłki Nożnej.
- To była tylko i wyłącznie informacyjna rozmowa. Przyznaliśmy, że po ostatnich opadach śniegu murawa na naszym stadionie nie jest w najlepszej formie. Weryfikacją płyty, najprawdopodobniej w piątek, zajmą się osoby z Lubelskiego Związku Piłki Nożnej oddelegowane przez PZPN - tłumaczy Szkutnik.
Kłopoty ze stanem murawy przy Al. Zygmuntowskich to dla piłkarzy Motoru nie pierwszyzna. Już w rundzie jesiennej wiele razy Motorowcy musieli się zadowolić treningami za jedną z bramek.
- Pewnie, że przed niedzielnym meczem należałoby przeprowadzić przynajmniej raz zajęcia na naszym boisku. Obawiam się jednak, że pozostanie to jedynie w sferze marzeń. Na razie ćwiczymy w Łęcznej, ale mam nadzieję, że do niedzieli uda nam się znaleźć, jakieś w miarę przygotowane, trawiaste boisko. Jak oceniam szanse na rozegranie inauguracyjnego meczu ze Stalą? Ciężko odpowiedzieć, na tym, co jest teraz na pewno grać się nie da. Mądrzejsi będziemy, kiedy już uda się usunąć śnieg - odparł trener Ryszard Kuźma.
Jeżeli rzeczywiście spotkanie nie dojdzie do skutku, drużyna z Lublina będzie się starała znaleźć odpowiedniego sparingpartnera. Natomiast w ostateczności przeprowadzi wewnętrzną gierkę.
Pierwszy wiosenny mecz wciąż stoi pod znakiem zapytania, ale klubowych sterników już zdążyła mocno zaskoczyć faktura, która w miniony piątek wpłynęła do siedziby Motoru.
- Nie wiedzieliśmy jeszcze nawet czy otrzymamy zgodę na grę przy Al. Zygmuntowskich, a już dostaliśmy od MOSiR fakturę za... monitoring podczas spotkania ze Stalą Stalowa Wola. Dokładnie 1830 zł - zakończył zdziwiony prezes "żółto-biało-niebieskich”.