Piłkarze Motoru zakończyli już ligowe zmagania w tym roku. Na zdjęciu: Łukasz Młynarski podczas wy
Po rundzie jesiennej Motor zajmuje trzecie miejsce w tabeli. Lublinianie mają realne szanse żeby awansować na zaplecze ekstraklasy. Sęk w tym, że klubowa kasa świeci pustkami, a wsparcie miasta to za mało.
To dobra wiadomość, bo w Motorze się nie przelewa. Wyniki sportowe nie idą w parze z finansowymi. I każdy, kto zaoferuje wsparcie zostanie przyjęty z otwartymi ramionami.
– Wciąż mamy zaległości wobec piłkarzy pochodzące jeszcze z tamtego sezonu. A teraz jesteśmy winni zawodnikom także pensje za październik. Pieniędzy brakuje permanentnie dlatego ciągle szukamy sponsorów – nie ukrywa Kozłowski.
Dziś o godz. 16, na boisku przy ul. Poturzyńskiej, Motor zagra sparing z drużyną młodzieży uczącej się w klasach piłkarskich wojewódzkiego ośrodka szkolenia sportowego. Niewykluczone, że któryś z młodych zawodników trafi po tym meczu do kadry II-ligowca. Już miesiąc temu do Motoru przemierzany był m.in. Jakub Kowalczyk, utalentowany junior Legionu Tomaszowice.
Klub z Al. Zygmuntowskich chce też ściśle współpracować z GKS Bogdanka i Lublinianką Wieniawą. Miałoby to polegać na wymianie zawodników. A to oznacza, że polityka Motoru w dalszym ciągu będzie iść w kierunku opierania się na piłkarzach z Lublina i okolic.
– Taki pomysł to nic nowego, bo rozmowy w tej sprawie zaczęliśmy już kiedy prezesem w Łęcznej był Krzysztof Dmoszyński – zdradza Zbigniew Bartnik, członek Rady Nadzorczej spółki Motor.
Konkretne decyzje w sprawie przyszłości lubelskiego klubu zapadną w grudniu. Najpierw odbędzie się posiedzenie Rady Nadzorczej, a potem walne zgromadzenie akcjonariuszy spółki.
– Czekamy na wyniki badań sprawozdania finansowego za pierwsze półrocze – mówi Janusz Gilewicz, szef RN Motoru. – Podsumujemy rundę pod kątem sportowym, przymierzymy się też do rundy wiosennej. Chcemy żeby piłkarze mieli zapewnione od samego początku dobre warunki przygotowań.
Prezes lubelskiego II-ligowca zastrzega, że nie było jeszcze rozmów na temat roszad w zespole. Dodaje, że wiele zależy od pieniędzy jakimi będzie dysponował klub w przyszłym roku.
W środowisku już mówi się jednak o tym, że do Lublina chcą wrócić Kamil Stachyra, Dawid Ptaszyński i Daniel Koczon, którym nie podoba się grzanie ławy w I lidze.