Robert Mioduszewski, który w minionym tygodniu przerwał treningi i odmówił gry w meczu z Górnikiem Łęczna, ponownie nie stanie w bramce Motoru, tym razem w spotkaniu z GKP Gorzów Wielkopolski.
– Spotkaliśmy się z Robertem, ale temat nie został jeszcze rozstrzygnięty. Teraz wszystko muszę skonsultować z członkami zarządu. Spotkamy się w poniedziałek wieczorem i wtedy podejmiemy decyzję. Wiadomo jednak, że piłkarz nie wznowił treningów i nie zagra w spotkaniu z GKP.
Rozumiem jego postawę, gdyż zdaję sobie sprawę z tego, że w klubie pierwszoligowym wynagrodzenia powinny być wypłacane na czas. My nie możemy jednak tego żadnemu zawodnikowi zagwarantować. Prowadzenie tego klubu to po prostu wybieranie "mniejszego zła”.
Musimy regulować inne palące potrzeby i często odbywa się to niestety kosztem piłkarzy. Myślę, że gdyby nie przeszłość Motoru, to nasza sytuacja byłaby zupełnie inna – mówi prezes klubu z Lublina Grzegorz Szkutnik.
Wszystko wskazuje na to, że na poniedziałkowym spotkaniu działacze Motoru przedyskutują kwestię rozwiązania kontraktu z 36-letnim bramkarzem.