Piłkarze Motoru odnieśli drugie zwycięstwo w tym sezonie, a jednocześnie pierwsze na własnym stadionie. W sobotę lublinianie zasłużenie pokonali 1:0 Stomil Olsztyn. Jedynego gola w tym spotkaniu strzelił Igor Bortniczuk.
Już po pierwszej połowie Motor powinien prowadzić przynajmniej dwoma bramkami. Ale Markowi Fundakowskiemu zabrakło skuteczności. Napastnik gospodarzy najbardziej może żałować sytuacji z 35 minuty, kiedy znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale zbyt mocno wypuścił sobie piłkę i ta padła łupem Rafała Gikiewicza.
Golkiper gości, który ma za sobą występy w ekstraklasie, w barwach Jagiellonii Białystok, był jednak bezradny w 54 min. Wówczas do wrzuconej z lewej strony boiska piłki doszedł Igor Bortniczuk i szczęśliwie wepchnął ją do bramki z ok. 6 metrów.
Ataki Stomilu po stracie gola były nieporadne. Olsztynianie ani razu nie zagrozili poważnie Przemysławowi Mierzwie. W ostatniej minucie na boisku doszło do przepychanki piłkarzu obu drużyn. Po chwili wszystko wróciło do normy, ale posypały się żółte kartki: dwie dla olsztynian, jedna dla lublinianina.
Dzięki trzem punktom Motor opuścił wreszcie ostatnie miejsce w tabeli. W sobotę lublinian czeka ostatni mecz w tej rundzie. Zmierzą się w nim na wyjeździe ze Stalą Stalowa Wola.
Motor Lublin – OKS Olsztyn 1:0 (0:0)
Bramki: Bortniczuk (54).
Motor: Mierzwa – Temeriwski, Krystosiak, Żmuda, Wojdyga, Bortniczuk, Kycko (90 Fiedeń), Jankowski (70 Mielniczuk), Dikij, Popławski (85 Stadnicki), Fundakowski.
OKS: Gikiewicz – Koprucki, Sędrowski, Bucholc, Kowalski, Michałowski (78 Filipek), Paweł Głowacki, Tunkiewicz, Piotr Głowacki, Miłkowski (65 Tumicz), Renusz (63 Suchocki).
Żółte kartki: Bortniczuk, Fundakowski, Wojdyga, Mielniczuk (M) – Miłkowski, Gikiewicz, Paweł Głowacki (O).
Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków).
Widzów: ok. 600 ( w tym ok. 150 z Olsztyna).
W sobotę dobrze spisali się nie tylko piłkarze Motoru, ale też kibice, którzy przez całe spotkanie głośno dopingowali zespół. Nic dziwnego, że po ostatnim gwizdku sędziego wspólnym podziękowaniom i owacjom nie było końca. Minęło dobrych kilkanaście minut zanim piłkarze zeszli z boiska do szatni.
Przed meczem fani Motoru wywiesili na ogrodzeniu stadionu duży transparent z napisem: „Smreczyńska zdyscyplinuj się sama – znajdź sponsora!!!”. Była to ich odpowiedź na słowa prezesa spółki Motor Agnieszki Smreczyńskiej-Gąbki, która w jednej z wypowiedzi dla Dziennika Wschodniego stwierdziła, że postara się zdyscyplinować kibiców, bo chce żeby szacunek dla ludzi był wartością w Motorze.
Dzień przed meczem na oficjalnej stronie internetowej klubu zamieszczono rozmowę z szefową Motoru, która przeprosiła wszystkich urażonych jej zdaniem „niefortunnym sformułowaniem podłapanym przez prasę”.
W Lublinie pojawiło się też ok. 150-ciu fanów Stomilu. Nie było jednak żadnych scysji, choć policja przed meczem dmuchała na zimne. Podczas wchodzenia olsztynian na stadion zamknięty został jeden pas ulicy. Ludzie podróżujący komunikacją miejską musieli wysiąść na przystanku i dalej iść piechotą. W pewnym momencie nie można było też przejść chodnikiem od strony stadionu, bo drogę zagrodził kordon policji kierując wszystkich na drugą stronę ulicy.
– A chce pan dostać kamieniem? – odparł jeden z policjantów w odpowiedzi, dlaczego nie można przejść tą drogą. Żaden z kibiców Stomilu nie rzucał jednak kamieniami, fani spokojnie kupili bilety i zasiedli na sektorze.
Tymczasem na pomeczowej konferencji prasowej trener Tadeusz Łapa został zapytany, czy wobec poprawy wyników i gry jest możliwość dalszego prowadzenia przez niego drużyny. – Podtrzymuję swoją decyzje o rezygnacji z funkcji trenera i jej nie zmienię – uciął spekulacje szkoleniowiec. W klubie pojawiły się jednak pogłoski, że mógłby zostać dyrektorem sportowym Motoru. Znalezienie kogoś na tę funkcję będzie jednym z priorytetów po zakończeniu rundy.
Z dużym prawdopodobieństwem można też przyjąć, że w Motorze wyląduje wkrótce Wojciech Białek. W sobotę piłkarz był na meczu, potem można go było zobaczyć w klubowym budynku. Na temat powrotu nie chciał się jednak wypowiadać. – Na razie czekam jeszcze na rozwiązanie kontraktu z KSZO, który obowiązuje mnie do końca sezonu – tłumaczy 28-letni zawodnik.