ROZMOWA z Piotrem Świerczewskim, trenerem Motoru Lublin
– Cieszy, bo zagraliśmy nawet lepiej niż w ostatnim spotkaniu z Garbarnią. Szkoda tylko, że straciliśmy tego gola, bo może to sugerować, że w pierwszej połowie Unia miała inicjatywę. Tymczasem to my prowadziliśmy grę, byliśmy przy piłce i próbowaliśmy coś zrobić, a tarnowianie tylko czekali na swoją szansę. Na szczęście w drugiej połowie zagraliśmy bardzo konsekwentnie.
• Czy drużyna prezentuje się już tak, jak pan oczekuje?
– Podchodzę do tego krytycznie, bo zawsze można coś poprawić i wycisnąć z zespołu więcej, żeby grał jeszcze lepiej. Zrobiliśmy jednak bardzo duży postęp. Nasze wyniki nie są przypadkowe.
• Jest pan zły na Karola Kostrubałę, że nie strzelił karnego?
– Byłbym zły, gdybyśmy przez to przegrali. Ale w tej sytuacji nie ma o czym mówić. Chłopaki strzelili cztery bramki, wygraliśmy. Karol mógł dołożyć piątą, ale tego nie zrobił. Trudno. Najważniejsze, że ten niewykorzystany karny nas nie załamał.
• Dwie bramki w Tarnowie strzelił Vincent Kayizzi. Zasłużył na pochwały?
– Na pewno zaslużył na te trafienia, ale z jego gry nie jestem do końca zadowolony. Jest dobrym piłkarzem, ale zaczyna grać nonszalancko. Musi się podporządkować drużynie i taktyce. Nie może biegać gdzie popadnie. W tym meczu miał bardzo dużo strat i to mnie denerwowało, zawodników zresztą również.
• W sobotę mecz ze Zniczem. Podejdzie pan do niego z sentymentem?
– Na pewno, bo bardzo fajnie mi się pracowało w Pruszkowie. Ale to nie oznacza, że nie będziemy walczyć o zwycięstwo. Interesują nas tylko trzy punkty. Do końca rundy mamy w sumie jeszcze trzy spotkania i w każdym chcemy zgarnąć pełną pulę.