Na zgłoszenie czeka także napastnik Alexandru Carambulea, który w sobotę powrócił z Mołdawii. Spraw związanych z jego pobytem w Motorze nie da się dokończyć przed zamknięciem okna transferowego (termin upływa w poniedziałek), ale można je sfinalizować w późniejszym terminie. Dodajmy, ze ukraińscy zawodnicy będą mogli występować na I-ligowych boiskach dopiero po otrzymaniu pozwolenia na pracę.
Dużym problemem dla klubu jest koszt zgłaszania nowych piłkarzy. Ze wstępnych wyliczeń wynika, że za kadrowe roszady trzeba zapłacić około 25 tys. zł (bez gracza z Mołdawii). Wyrejestrowanie Niedzieli (wypożyczony z Jagiellonii Białystok) z Podlaskiego Związku Piłki Nożnej wynosi około 750 zł.
Podobną kwotę trzeba było przekazać za wyrejestrowanie Hempela. Teraz Motor musi uregulować finansowe sprawy z Lubelskim Związkiem Piłki Nożnej i Polskim Związkiem Piłki Nożnej.
- Dla nas to bardzo duże obciążenie, dlatego poprosiliśmy piłkarską centralę o przesunięcie spłaty należnych sum do końca marca - powiedział Grzegorz Szkutnik, prezes Motoru.
- Liczymy też na wyrozumiałość lubelskiego związku. Każdy wie, że mamy trudną sytuację finansową, a przed nami kolejne wydatki. Na mecz podwyższonego ryzyka, a takim jest pierwsze spotkanie ze Stalą Stalowa Wola, musimy przeznaczyć 36 tys. zł. Oczywiście wierzę, że w końcu otrzymamy zgodę na organizowanie imprez sportowych na stadionie przy Al. Zygmuntowskich.
Ostateczna decyzja zapadnie w piątek, po kolejnej wizytacji na lubelskim obiekcie. Policja, wydająca jedną z niezbędnych opinii, nakazała prześwietlenie drzew, podwyższenie ogrodzenia od strony Kameksu i przyspawanie kilku rurek, oddzielających sektory.
Zdaniem stróżów prawa, wykonanie poprawek powinno podnieść bezpieczeństwo. Podobno przez zbyt niski płot podawano niebezpieczne przedmioty. A może dodatkowym, skuteczniejszym zabezpieczeniem, byłoby stworzenie, pod nadzorem policji, specjalnej strefy. Wystarczy rozciągnąć taśmę, która uniemożliwi podejście do ogrodzenia.
Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, gospodarz stadionu, zobowiązał się, że do środy wykona najważniejsze prace i Motor nie będzie musiał szukać innego boiska. Pozwolenie na organizację piłkarskich spotkań otrzymuje się na całą rundę.
Do Kielc po radę
W tym tygodniu włodarze Motoru wybiorą się do Korony Kielce, aby zobaczyć, jak przebiega współpraca klubu z władzami miasta. Lublinianie chcą stworzyć plan naprawczy, który pozwoliłby, przy wsparciu Ratusza, na sportowy rozwój oparty na zdrowych zasadach ekonomicznych.
- Szukamy przykładów współpracy dającej pozytywny efekt - wyjaśnił Grzegorz Szkutnik, prezes Motoru. - Chcemy się przyjrzeć, jak z problemami, podobnymi do naszych, radzono sobie w innych ośrodkach. Nie wykluczamy też wizyty w Śląsku Wrocław. Na podstawie zebranych informacji powinien powstać projekt, z którym pójdziemy do prezydenta Adama Wasilewskiego.
O rozwiązaniach, przyjętych przez samorząd Kielc, działacze Motoru na razie mogą tylko pomarzyć. Miasto nie pozostawiło Korony na pastwę losu, kiedy klub, zdegradowany z ekstraklasy za udział w aferze korupcyjnej, opuścił strategiczny sponsor - Kolporter. Postanowiono ratować piłkarską drużynę, przejmując udziały spółki akcyjnej. Jak nas poinformowali koledzy z kieleckiego "Echa Dania” przekazano 2 miliony złotych na jesienne zmagania zespołu, a w tym roku Korona ma być dofinansowana kwotą 4 mln zł. Drużyna gra na nowoczesnym stadionie, wybudowanym i utrzymywanym przez miasto.
Dla porównania, w 2009 roku władze Lublina przeznaczą na cały sport kwalifikowany 2,1 mln zł. Motorowi przyznano na pierwsze półrocze 230 tys. zł. Miasto ufundowało też 9 stypendiów po 1300 zł miesięcznie (brutto). Klub dodatkowo może otrzymać 60 tys. złotych z promocji miasta. Drużyna występuje na obiekcie, który od dawna chluby Lublinowi nie przynosi. Przed każdą rundą zgoda na organizację imprez jest udzielana warunkowo. Teraz także są problemy. Nie ma odpowiedniej bazy treningowej. Korona i Motor rywalizują w tej samej klasie rozgrywkowej.