Miliony Polaków wracają z pogrzebu Ojca Świętego do kraju. Pielgrzymi na kilka godzin przystanęli w Asyżu - mieście szczególnie bliskim sercu Jana Pawła II. Potem w Wiedniu, by tam pomodlić się za beatyfikację zmarłego papieża.
Znalazłeś nas
Najwięcej Polaków widać jednak było na ulicach wyjazdowych z Rzymu. Na drogach migały samochody z rejestracjami z Parczewa, Nowego Sącza, Krakowa, Warszawy, Lublina. Większość z nich kierowała się do miejsca oddalonego o około 200 kilometrów na północny wschód. - Jedziemy do Asyżu, ukochanego przez Jana Pawła II - mówili.
Wszystkie parkingi w mieście były zapchane polskimi autokarami. - O, z rodzinnego miasta papy przyjechali - pokazywali miejscowi, którzy na szybach samochodów widzieli zdjęcia Jana Pawła II lub klepsydry przypominające o śmierci Ojca Świętego.
- Dziś Polska przeniosła się do Asyżu - z uśmiechem na twarzy mówił brat Andrzej Obarski, franciszkanin z bazyliki Św. Franciszka, która bezpośrednio podlega pod Stolicę Apostolską.
Już jest świętym
- On już jest świętym - szepnęła jedna z kobiet.
Biało-czerwone ulice
Podobnie było w Wenecji - która stała się kolejnym przystankiem w powrocie do domu. Włosi na każdym kroku okazywali sympatię. - Kiedy zobaczyłem, jak jeden Włoch drugiemu pokazuje nas palcem, myślałem, że zaczną się śmiać lub wymieniać jakieś komentarze - mówi Staszek Ejsmont, pielgrzymujący do Watykanu. - Ale tak się nie stało. Uśmiechnęli się przyjaźnie i powiedzieli, że im też jest przykro z powodu śmierci Jana Pawła II.
To był znak
W sercach na zawsze
Po południu wyruszyliśmy w dalszą drogę do Polski. "Barka” - ukochana pieśń Ojca Świętego towarzyszyła do granic samego Lublina. - Jak będzie wyglądał świat bez naszego Jana Pawła II? Na pewno inaczej - mówi Agnieszka Kowalska, studentka historii sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
- Najważniejsze jest to, aby to, co mówił Ojciec Święty utkwiło nam w sercach - dodaje jej kolega Jarek Gruda, student ekonomi na KUL. - Utkwiło na zawsze. •