Avia Świdnik w tym sezonie nie mogła liczyć na swojego najlepszego strzelca. Wojciech Białek dopiero w minioną niedzielę po raz pierwszy w tym sezonie pojawił się w podstawowym składzie żółto-niebieskich. Od razu zapewnił im jednak zwycięstwo w wyjazdowym meczu z rezerwami Korony Kielce
Białek przed sezonem miał kłopoty ze zdrowiem. Opuścił trzy pierwsze kolejki, a później powoli wracał do formy jako zawodnik rezerwowy. Mimo to raz wpisał się na listę strzelców przy okazji spotkania z Sokołem Sieniawa, które drużyna Łukasza Mierzejewskiego wygrała 4:0.
Wydawało się, że z biegiem czasu minut i goli będzie coraz więcej. Niestety, było odwrotnie. W październiku 40-latek na murawie pojawił się tylko raz – przy okazji starcia w Tarnowie z Unią. A zagrał wówczas pół godziny. Ostatnio zabrakło go na boisku przy okazji meczów z: Wieczystą Kraków i Wisłoką Dębica.
Niespodziewanie wrócił jednak do gry w Kielcach i to w podstawowym składzie. W sumie król strzelców poprzednich rozgrywek w obecnym sezonie zanotował siedem gier, a na boisku spędził około 230 minut. W tym czasie dwa razy pokonywał bramkarzy rywali. W Świdniku ciągle jednak liczą, że zawodnik na wiosnę znowu będzie mocnym punktem drużyny.
– Na pewno ostatnie miesiące były dla Wojtka trudne. Wydaje się jednak, że najgorsze ma już za sobą. Mocno pracuje na treningach i trzeba przyznać, że wygląda coraz lepiej. Dlatego pojawił się w końcu w pierwszym składzie. Zawsze na niego liczyliśmy i nadal liczymy, to przecież ciągle aktualny król strzelców, który nie raz już udowodnił, że potrafi strzelać bramki. Do tej pory inni zawodnicy pokazywali, że również są wartościowymi graczami. Wierzę jednak, że w zimie Wojtek optymalnie przygotuje się do drugiej rundy i będzie wyglądał jeszcze lepiej – mówi Łukasz Mierzejewski, trener ekipy ze Świdnika.
Co ciekawe, odkąd popularny „Biały” wrócił do Świdnika przed sezonem 2015/2016 ani razu nie zdarzyło mu się, że nie zdobył dwucyfrowej liczby bramek. W sumie zapisał na swoim koncie 135 ligowych goli. Przez dwa ostatnie lata uzbierał ich aż 50, a po kolei strzelał: 29, 13, 19, 12, 12, 25 i 25 bramek.
W tym roku będzie miał jeszcze tylko jedną okazję, żeby dorzucić coś do swojego dorobku. Avia w najbliższą sobotę w ostatnim meczu zmierzy się u siebie z Wisłą Sandomierz (godz. 13). Tak się składa, że to najgorszy zespół w tabeli grupy czwartej, który dodatkowo przegrał trzy ostatnie mecze i zanotował w nich bilans bramkowy 1-12. Żółto-niebiescy nie mogą jednak zlekceważyć przeciwnika, bo kilka razy i tak stracili już punkty w domowych spotkaniach z niżej notowanymi rywalami. A Wisła w tym sezonie nie raz pozytywnie zaskoczyła już na wyjazdach. Potrafiła urwać punkt liderowi z Łagowa, czy zremisować w Chełmie i Dębicy.