W końcówce przygotowań do rundy wiosennej trener Łukasz Mierzejewski miał spory ból głowy z obsadą bramki. Najpierw kontuzji doznał Andrzej Sobieszczyk, a ostatnio także Michał Androsiuk. Dlatego żółto-niebiescy awaryjnie musieli sprowadzić nowego bramkarza. Wybór padł na doskonale znanego w Świdniku Bartosza Szelonga.
W miniony weekend w barwach Avii zagrał Krystian Kalinowski, ostatnio gracz Motoru Lublin. Wydawało się, że to on wzmocni trzecioligowca.
W czwartek do drużyny trenera Mierzejewskiego dołączył jednak 25-letni Szelong, który ostatnio był zawodnikiem Warty Gorzów Wielkopolski, ale w rundzie jesiennej zaliczył 11 występów w III lidze dla KS Kutno. W Świdniku 25-latek grał w sezonie 2019/2020, a teraz po krótkiej przerwie wraca na zasadzie wypożyczenia.
– Wszystko działo się dosyć szybko. Rozmawiałem z trenerem Mierzejewskim i cieszę się, że chciał bym tu wrócił. Jakbym miło nie wspominał tego klubu, to oczywiście nie byłoby tematu powrotu. Jestem zadowolony, że znów mogę być w Avii. Nie mogę się już doczekać meczu z Cracovią. Bardzo dobrze wspominam pobyt tutaj, zarówno klub, jak i chłopaków z drużyny, z którymi nigdy nie urwał mi się kontakt – wyjaśnia Szelong na klubowym portalu.
I wyjaśnia, że nie boi się rywalizacji o bluzę z numerem jeden. W końcu jeszcze w tej rundzie zarówno Sobieszczyk, jak i Androsiuk wrócą do zdrowia i wtedy Avia będzie miała w bramce kłopot bogactwa. – Nie ma nic lepszego w piłce niż rywalizacja. Jestem otwarty na to, by podjąć te rękawice. Nigdy nie miałem z tym problemu. Zawsze z bramkarzami, z którymi walczyłem o skład miałem bardzo dobre relacje. Każdy z nas będzie mógł tylko na tej rywalizacji skorzystać, a bronił będzie najlepszy – przekonuje nowy-stary golkiper żółto-niebieskich.