Tym razem punkty wywalczył tylko AZS UMCS. Akademiczki nie bez problemów pokonały jednak PLKS Pszczyna 3:2. Druga z naszych ekip – Tomasovia nie miała szans w starciu z liderem tabeli.
Podopieczne Piotra Fijołka rozstrzygnęły pierwszego seta na swoją korzyść, ale dwa kolejne padły łupem przyjezdnych. W czwartej partii wydawało się, że Pszczyna zakończy spotkanie, bo lublinianki przegrywały w końcówce 18:20. Zdołały jednak wyszarpać wygraną 25:23.
W tie-breaku także zaczęło się źle – od dwóch „oczek” dla rywalek. Następnie pięć punktów zdobyły jednak miejscowe. AZS UMCS wypracował sobie zaliczkę i nie oddał jej już do końca triumfując ostatecznie 15:9.
– Mimo że Pszczyna jest na dole tabeli, to pokazała, na co ją stać. Na szczęście to my postawiłyśmy przysłowiową „kropkę nad i” w tym spotkaniu. Najważniejsze akcje należały do nas. Na pewno ważne było przyjęcie oraz zagrywka, która odrzucała rywalki od siatki. W czwartym secie przeciwniczki były blisko zakończenia meczu, ale my cały czas wierzyłyśmy w zwycięstwo. Nigdy nie ma u nas żadnej chwili zwątpienia ‒ zapewnia Katarzyna Bogdańska cytowana przez klubowy portal.
Walkę w Sosnowcu zapowiadały zawodniczki Tomasovii. Niestety, wyszło, że przedmeczowe założenia, a samo spotkanie, to dwie zupełnie inne rzeczy. Niebiesko-biały nie miały zbyt wiele do powiedzenia w starciu z liderem tabeli. W dwóch pierwszych setach ugrały ledwie 29 punktów. Powalczyły w trzecim rozdaniu, ale to i tak było za mało. Gospodynie triumfowały ostatecznie 25:20. W następnej kolejce czekają nas derby w Tomaszowie Lubelskim. Oba nasze zespoły mają obecnie po 11 punktów i zajmują miejsca w środku tabeli.
Płomień Sosnowiec – Tomasovia Tomaszów Lubelski 3:0 (25:15, 25:14, 25:20)
Tomasovia: Kaniewska, Świerkosz, Chwała, Orzyłowska, Kostur, Romaszko-Piwko, Tabaczuk (libero) oraz Tyska, Sielewicz.
AZS UMCS Lublin ‒ PLKS Pszczyna 3:2 (25:20, 18:25, 20:25, 25:23, 15:9)
AZS UMCS: Jasińska, Zielińska, Gieroba, Chadała, Obszyńska, Kłuś (libero), K. Pawlik, J. Pawlik, Targońska, Bogdańska.