Kolejna porażka lubelskiej prokuratury w sprawie Bartosza Kramka - aktywisty i przewodniczącego rady o Fundacji Otwarty Dialog. Lubelski sąd uchylił nałożony na niego zakaz opuszczania kraju i dozór policji. W lipcu Kramek został zwolniony z aresztu.
– Stuprocentowy sukces. Sąd uznał, że nie ma potrzeby stosowania wobec mnie dodatkowych środków zapobiegawczych. Nie utrudniam bowiem postępowania i stawiam się na każde wezwanie – komentuje Bartosz Kramek.
Rozstrzygnięcie w jego sprawie wydał we wtorek Sąd Rejonowy Lublin-Zachód. Uchylił zarówno zakaz opuszczania kraju, jak i dozór policji. W lipcu środki te nałożyła na Kramka prokuratura.
Śledztwo w sprawie aktywisty prowadzą śledczy z Prokuratury Regionalnej w Lublinie. W czerwcu na ich polecenie funkcjonariusze ABW zatrzymali Bartosza Kramka w Warszawie zaraz po tym, jak przyjechał do Polski z Brukseli, gdzie mieszka na stałe. Kramek został przewieziony do Lublina. Postawiono mu zarzuty dotyczące m. in. prania brudnych pieniędzy. Chodzi o finansowanie Fundacji Otwarty Dialog. Śledczy przekonują, że Kramek posługiwał się przy tym fałszywymi fakturami na ponad 5 mln zł. Faktury wystawiane przez firmę Kramka miały dotyczyć fikcyjnych usług konsultingowych.
W reakcji na działania prokuratury FOD opublikowała oświadczenie, w którym rozliczyła się z pieniędzy, które miał prać Bartosz Kramek. Zarzuty wobec aktywisty oceniła jako „farsę” i „polityczne prześladowanie”.
Zaraz po postawieniu zarzutów aktywista został tymczasowo aresztowany. Wyszedł na wolność po trzech tygodniach. Sąd Okręgowy w Lublinie uznał, że może czekać na zakończenie sprawy na wolności. Warunkiem było wpłacenie ponad 300 tys. zł poręczenia majątkowego. Pieniądze udało się zebrać i wpłacić, ale poręczający musieli osobiście stawić się w lubelskim sądzie by to potwierdzić. Wymusiły to nowe przepisy wprowadzone tuż przed zatrzymaniem Bartosza Kramka.
Po uwolnieniu działacza FOD prokuratura nałożyła na niego zakaz opuszczania kraju. Zobowiązano go również do zwrotu paszportu. Kramek nie mógł jednak zwrócić dokumentu, bo zostawił go w Brukseli. Do Polski przyleciał z dowodem osobistym. Do śledczych te argumenty nie dotarły. Aktywista dostał dodatkowo dozór policji.
Bartosz Kramek zażalił się na te postanowienia. We wtorek sprawę zajął się sąd.
– W ocenie sądu nie ma podstaw i konieczności orzekania o nowych środkach zapobiegawczych. Środki zastosowane poprzednio są wystarczające i właściwie spełniają swoją rolę – wyjaśnia adw. Tomasz Przeciechowski, reprezentujący Bartosza Kramka.
– Śledztwo i zarzuty przeciwko mnie mają charakter czysto polityczny. Dowodzi tego choćby wypowiedź prokuratora, która padła dzisiaj na sali sądowej. Prokurator Marcin Kołodziejczyk przyznał, że zaostrzenia środków zapobiegawczych domagał się osobiście prokurator generalny – dodaje Bartosz Kramek.
Polskie władze zainteresowały się działaczem FOD w 2017 r. Bartosz Kramek zamieścił wtedy na Facebooku tekst „Niech państwo stanie: wyłączmy rząd!”. Proponował protest przeciwko władzom w sposób zbliżony do ukraińskiego Majdanu. W 2018 r. Polska wydaliła z kraju szefową FOD, Ludmiłę Kozłowską - obywatelkę Ukrainy i żonę Kramka.
W lipcu tego roku, tuż przed posiedzeniem w sprawie uwolnienia aktywisty opublikowano międzynarodowy apel w jego obronie. Za Bartosza Kramka poręczyło dziesiątki osób publicznych i organizacji, w tym Lech Wałęsa i Leszek Balcerowicz. Pod listem podpisało się również wielu dziennikarzy i obrońców praw człowieka. jsz
Jak mawia @czuchnowski wolność kosztuje, ale dla takich momentów warto. Miażdząca porażka @PK_GOV_PL, prok. J. Ziarkiewicza i osobiście @ZiobroPL, którego zarządzenie wskazał podwładny jako powód zaostrzenia środków zapobiegaw. Dziś odrzucił je jako całkowicie niezasadne sąd pic.twitter.com/oWfnUFaLev
— Bartosz Kramek (@bartek_kramek) October 26, 2021