W dwóch ostatnich meczach kontrolnych Świdniczanka strzeliła osiem goli, a straciła dziewięć. Dlatego w sobotę po cichu można było liczyć na kanonadę, przy okazji meczu z Podlasiem Biała Podlaska. Niestety, derby zakończyły się remisem 0:0, a obie ekipy zbyt wielu okazji nie wykreowały.
Początek był obiecujący. Gospodarze rzucili się na rywali i już w drugiej minucie po rzucie rożnym pod bramką Pawła Sochy zrobiło się gorąco. „Świdnia” wyszła jednak z opresji. 180 sekund później Maksym Horzhui poczekał na kolegę, a Marcin Pigiel zagrał wzdłuż piątki do Konrada Handzlika.
Wydawało się, że to będzie doskonała sytuacja, ale odważnym wślizgiem strzał rywali zablokował Marcel Myszka. Pierwsze 10 minut należało do gospodarzy, ale podopieczni Łukasza powoli zaczęli się rozkręcać. Po kwadransie mieli pierwszą okazję jednak lekka główka Michała Zubera padła łupem bramkarza.
W 21 minucie dobrze popracował Kamil Sikora, a piłka trafiła ostatecznie przed szesnastkę do Mikołaja Kosiora, który miał trochę miejsca. No to zdecydował się na strzał, szkoda tylko, że nie trafił w bramkę, bo sytuacja była całkiem niezła. Kolejne fragmenty? Przyjezdni mieli więcej z gry, potrafili podejść pod bramkę przeciwnika, ale brakowało konkretów. Tak, jak w 27 minucie. Kosior minął wówczas jednego rywala, ale jego centra została zablokowana i wywalczył „tylko” rzut rożny.
W 37 minucie wreszcie coś wydarzyło się pod bramką Sochy. Handzlik zagrał pod linię boczną do Dominika Malugi, a ten z prawej flanki dośrodkował na głowę kolegi. Horzhui uderzył jednak prosto w bramkarza i w zasadzie na tym emocje w pierwszej połowie się zakończyły.
W drugiej też długo niewiele działo się na boisku. Obie ekipy miały momenty, kiedy pokazały, że potrafią ładnie wymieniać podania, od nogi do nogi, a często na jeden-dwa kontakty. Obie niewiele były jednak w stanie wykreować z przodu. W 69 minucie odważnie między kilku rywali „wjechał” Szymon Kamiński, ale jego strzał został przyblokowany i Socha nie miał problemów, żeby złapać futbolówkę.
Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem piłka wybita z pola karnego Świdniczanki spadła przed szesnastkę, gdzie błyskawicznie na uderzenie zdecydował się Michał Opalski. Zabrakło niewiele, a po trybunach przeszedł jedynie jęk zawodu, bo było blisko gola. Niemal natychmiast przenieśliśmy się pod drugą bramkę. Myszka i Zuber wyszli ze swojej połowy, a ten drugi na wysokości pola karnego, z lewej strony miał trochę czasu i miejsca, aby dokładnie dograć. Niestety, podał do „nikogo” i bialczanie wybili futbolówkę.
W 79 minucie najlepszą sytuację w całym meczu miał Zuber, a w zasadzie dwie w jednej akcji. „Zubi” naciskał obrońców Podlasia i błąd popełnił Mateusz Podstolak, który nie wybił piłki, a gracz „Świdni” pognał sam na bramkarza. Trochę „wygonił” się do boku i jego strzał szczęśliwie zdołał odbić Paweł Lipiec. Futbolówka wróciła jednak do Zubera, który bez przyjęcia, z zerowego kąta uderzył po raz drugi. I można powiedzieć, że Podstolak odkupił winy, bo udaną interwencją na linii bramkowej zapobiegł utracie gola.
Minęło kilkadziesiąt sekund i przyjezdni wychodzili dwóch na jednego, ale źle akcję rozwiązali Sikora i Michał Paluch. Po drugiej stronie boiska nikt z gospodarzy nie zamknął za to dobrego dogrania z prawej flanki i znowu trzeba było obejść się smakiem. W doliczonym czasie gry ostatnią, naprawdę niezłą okazję miał Sikora. Młody pomocnik dostał podanie od Palucha i mimo trudnej sytuacji uderzył naprawdę dobrze. Jeszcze lepiej spisał się jednak Lipiec, który odbił piłkę i spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.
Podlasie Biała Podlaska – Świdniczanka Świdnik 0:0
Podlasie: Lipiec – Maluga, Podstolak, Avdieiev, Krawczyk, Orzechowski (46 Kamiński), Opalski, Pigiel, Handzlik (60 Cichocki), Kosieradzki (46 Wnuk, 79 Grochowski), Horzhui.
Świdniczanka: Socha – Futa, Koźlik, Bayer, Myszka, Szymala, Kutyła (72 Kuchta), Sikora, Wojtak (56 Paluch), Kosior (72 Brzozowski), Zuber.