Próg zwalniający przy ulicy Narutowicza jest zbyt wąski – uważa radny Edward Borodijuk (Zjednoczona Prawica). Chce by miasto to naprawiło. Ale urzędnicy odpowiadają, że przepisy na to nie pozwalają.
Progi zwalniające przy ulicy Narutowicza pojawiły się rok temu. Usytuowane są przed przejściem dla pieszych na wysokości Zespołu Szkół Ogólnokształcących numer 3.
„Zwiększamy bezpieczeństwo pieszych i kierowców. (…). W sąsiedztwie szkoły, kościoła, centrum miasta, wielu często uczęszczanych miejsc użyteczności publicznej takie rozwiązania są niezbędne” – tłumaczyły wówczas władze miasta.
– Ten próg jest za wąski, kierowcy omijają go slalomem – zauważa radny Edward Borodijuk. – Proponuję, aby poszerzyć go do osi jezdni, bo w tym miejscu jest duży ruch pieszych i samochodów – przekonuje radny prawicy.
Ale nawet mieszkańcy zauważali ten problem tuż po zamontowaniu progów. – Jeśli miasto chciało zrobić porządny próg zwalniający, to trzeba było to zrobić na szerokość całej ulicy, a nie na zasadzie wysepki, którą kierowcy i tak omijają – mówił już rok temu pan Grzegorz.
Jednak urzędnicy rozwiewają wątpliwości. – Propozycja pana radnego, aby progi na ulicy Narutowicza były na całej szerokości jest niezgodna z obowiązującymi przepisami – odpowiada Gabriela Kuc–Stefaniuk, rzecznik magistratu. – Zgodnie ze szczegółowymi warunkami technicznymi dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunkami ich umieszczania, niedopuszczalne jest stosowanie progów zwalniających na ulicach i drogach, w przypadku kursowania autobusowej komunikacji pasażerskiej, z wyjątkiem progów wyspowych, takich jak na ulicy Narutowicza – tłumaczy pani rzecznik.
Na tej samej ulicy, również rok temu powstało tak zwane bezpieczne przejście dla pieszych. Miasto dostało na ten cel 80 tys. zł dofinansowania z konkursu „Razem bezpieczniej” im. Władysława Stasiaka, organizowanego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.