Duże zainteresowanie Czytelników wywołał nasz tekst "Symulant z lekarskiego wyroku”. Przedstawiliśmy jak wskutek pośpiesznego działania lekarza orzecznika ZUS w Radzyniu Podlaskim został skrzywdzony Jan Leszczyński z Białej Podlaskiej.
- Lekarz orzecznik nie stwierdził, że badany symulował chorobę. Lekarz opierał się w dniu badania na przesłankach faktycznych, które uwzględnił. Sąd rozpatrując później sprawę skorzystał z opinii biegłego. Zainteresowany dołączył do akt sądowych historię choroby, którą biegły uwzględnił. Dokumentacja ta nie była jednak przedstawiona lekarzowi orzecznikowi podczas przeprowadzenia badania, po którym skrócony został okres niezdolności do pracy. Odsetki od należnych świadczeń nie przysługują, jeśli opóźnienie w przyznaniu lub wypłacaniu świadczenia jest następstwem, za które ZUS nie ponosi odpowiedzialności. Nie znajdujemy uzasadnienia prawnego do wypłacenia odsetek w analizowanym przypadku - wyjaśnia Stanisław Sieński.
Dyrektor oddziału ZUS jednak nie wyjaśnił nam dlaczego, jak stwierdził pacjent, lekarz obserwował go tylko z odległości półtora metra i nie kazał mu nawet zsunąć spodni. Trudno takie postępowanie nazwać badaniem.
Inny nasz Czytelnik - Tadeusz D. podaje kolejny przykład także dotyczący kontroli po operacji przepukliny. - Oświadczam, że pani orzecznik blizny w ogóle nie widziała, bo nie można zobaczyć jej przez spodnie i opatrunek, pod którym było jeszcze 5 szwów. Otrzymałem przedłużenie renty tylko na 2 lata. Odwołałem się do sądu, a on przyznał mi rentę na stałe. Zastanawiam się, dlaczego tacy orzecznicy jeszcze pracują i krzywdzą chorych ludzi? Dlaczego dyrekcja, nie potrafi nawet powiedzieć PRZEPRASZAM? - dziwi się Tadeusz D.•