To był ukochany przyjaciel pani Anny. 1,5 roku temu wzięła go ze schroniska dla zwierząt. W minioną sobotę na osiedlu Słoneczne Wzgórze w Białej Podlaskiej psa przeszyły trzy kule z wiatrówki. Mimo wysiłku lekarzy Telly nie przeżył.
Anna Wróbel do dziś nie może się otrząsnąć z tego, co stało się w sobotę 2 września. Od kilku dni jest z tego powodu na zwolnieniu lekarskim. – Około 11 poszłam na spacer z Telly’m – opowiada Dziennikowi mieszkanka Białej Podlaskiej. – Spotkał swojego kolegę, z którym zazwyczaj się bawi. Koło ulicy Kołychawa puściłam psa ze smyczy, to jest obok torów, i tam zawsze biegał.
Telly w pewnej chwili zniknął z pola widzenia. Pani Anna zaczęła go nawoływać. Poszukiwania trwały 10-15 minut. – Nagle widzę, że Telly biegnie, ale tak jakby coś mu się stało, a jego kolega był wyraźnie czymś wystraszony. Zobaczyłam, że mój pies krwawi z boku. Szybko wzięłam go na ręce i pobiegłam do domu.
Ale ponieważ rana wyglądała poważnie, pani Anna zabrała Telly’ego do samochodu i pojechała do lekarza weterynarii. USG wykazało płyn w jamie brzusznej, ale z uwagi na to, że pies był niespokojny, wiercił się i nie dawał za bardzo się badać, pani Anna dostała zalecenie zrobienia RTG w innej lecznicy, przy ul. Sitnickiej.
– Na prześwietleniu okazało się, w ciele są trzy kule – dodaje pani Anna. – Lekarz podjął decyzję o natychmiastowej operacji.
– Najprawdopodobniej wiatrówka była zmodyfikowana, gdyż śruty przebiły się przez skórę i uszkodziły jamę brzuszną, w tym naczynie śledzionowe, które ma 2-3 milimetry grubości. Było z niego dosyć duże krwawienie, dlatego trzeba było usunąć sledzionę, co w takich przypadkach jest bezpieczniejsze dla psa – mówi lekarz weterynarii Łukszasz Górniak z lecznicy przy ul. Sitnickiej. Zaznacza, że średnio co kilka miesięcy trafiają do niego zwierzęta postrzelone z wiatrówki, ale zazwyczaj są to rany powierzchniowe, podskórne i po wyciągnięciu śrutu zwierzęta szybko powracają do zdrowia.
Po operacji kobieta zabrała Telly’ego do domu z zaleceniami ogrzewania, bo w narkozie spadła mu temperatura. Wybudził się, ale koło 21 znów zasnął. – Okładałam go termoforami, jednak o 23.00 odszedł.
Kobieta zgłosiła sprawę policji. – 3 września do bialskiej komendy zgłosiła się mieszkanka miasta, która złożyła zawiadomienie o postrzeleniu z wiatrówki jej psa. Prowadzimy w tej sprawie postępowanie w związku z naruszeniem przepisów ustawy o ochronie zwierząt. Ustalamy wszystkie okoliczności oraz sprawcę tego czynu. – mówi Dziennikowi kom. Barbara Salczyńska-Pyrchla, rzecznik prasowy policji w Białej Podlaskiej.
Pani Anna sama też poszukuje sprawcy postrzelenia jej ukochanego psa. Na Facebooku zamieściła post w tej sprawie, oferując 1000 zł nagrody za pomoc w odszukaniu sprawcy. „Boże, jak tak można strzelać do zwierzęcia, co ono zawiniło? Nie rozumiem, jakim trzeba być zwyrodnialcem i wypaczonym człowiekiem (bestią). Znajdę Cię, jeśli to czytasz i odpowiesz za to, co zrobiłeś i ile bólu w sercu pozostawiłeś” – napisała pani Anna.
Pod wpisem pojawiło się już ponad sto komentarzy, przede wszystkim z wyrazami współczucia, ale i sugestiami, kto mógł to zrobić.
– Odezwało się do mnie klika osób, podając konkretne nazwiska – przyznaje kobieta. – Przekazałam je policji. Okazało się, że na tym osiedlu, a ja mieszkam tu od niedawna, już wcześniej dochodziło do podobnych zdarzeń, że ktoś strzelał do zwierząt, przede wszystkim kotów. Jestem w szoku, że dzieją się takie rzeczy. Uważam, że także na wiatrówki, skoro mogą zabijać, też powinny być pozwolenia, a ich użytkownicy powinni przechodzić badania psychologiczne.
Za zabicie zwierzęcia maksymalna kara to 3 lata pozbawienia wolności.