Rozmowa z Adamem Abramowiczem, kandydatem Prawa
i Sprawiedliwości na prezydenta Białej Podlaskiej
- Czas płynie, a Biała Podlaska się nie rozwija. Przez ostatnie osiem lat nie powstała żadna znacząca inwestycja, tworząca miejsca pracy. Kilka zakładów upadło, np. bialski Transbud, ZRE. Kilka drastycznie ograniczyło liczbę etatów jak: Biawena , BFM , PSS, IMP. Młodzi ludzie, nie mając perspektyw, wyjeżdżają z rodzinnego miasta. Obecna władza wiele czasu zmarnowała na popieranie miraży Vahapa Toya. Zaniedbała starania o alternatywne inwestycje.
• Obiecuje pan, że wykona w szybkim tempie uzbrojenie działek w strefie przemysłowej Północna oraz przygotuje inne tereny, w tym otoczenie lotniska i samą płytę, pod inwestycje produkcyjne i usługowe. Przecież blokuje pan strefę Północną?
- To nieporozumienie. Nie blokuję strefy. Zakłady pracy na tym terenie nie powstają nie z powodu jakiejś wyimaginowanej blokady, tylko dlatego, że wykonano ulicę dojazdową do strefy, a nie wybudowano ulic wewnętrznych. Nie uzbrojono działek w strefie. Dodatkowo prywatni właściciele działek, licząc na inwestycje hipermarketów, żądają cen powyżej 100 zł za metr kwadratowy, co zniechęca inwestorów.
• Wygrywa pan wybory. Co dalej?
- Przedstawiłem mieszkańcom Białej Podlaskiej bardzo konkretną propozycję zmian na lepsze. Jako bezpartyjny mam poparcie PiS. Poparcie partii rządzącej gwarantuje bezkonfliktową współpracę z administracją wojewódzką i posłami przy pozyskiwaniu i wykorzystywaniu dużych środków przeznaczonych w budżecie UE dla województw wschodniej Polski.
• A jeśli pan przegra?
- Jeżeli jednak mieszkańcy wybiorą innego kandydata, wrócę do swoich poprzednich zajęć. Gdybym nie został prezydentem, a został radnym, deklaruję wytężoną pracę w Radzie Miasta oraz współpracę z nowym prezydentem dla rozwoju Białej Podlaskiej.