Wczoraj ruszyła kampania społeczna "Nie przemycaj”. Ma być realizowana na Wschodzie Polski. Celników przyjęła już jedna z bialskich podstawówek.
Wczoraj rano edukacyjna akcja dotarła już do Szkoły Podstawowej nr 4 im. Kornela Makuszyńskiego w Białej Podlaskiej. Celnicy zaprezentowali młodzieży m.in. niewielką ekspozycję przedmiotów wykonanych z chronionych zwierząt lub roślin. Pokazali uczniom m.in. ząb orki, łapę niedźwiedzia, muszlę przydaczni (największego małża świata) i kompozycję z koralowców. Poza tym funkcjonariusze zademonstrowali umiejętności swojego labradora. Suka Majka szybko znalazła w bagażach celników chusteczkę nasączoną narkotykiem.
– Chociaż przemyt jest szkodliwy dla państwa, to jednak niektórzy ludzie uważają, że dobrze, kiedy uda im się coś niezauważalnie przewieźć przez granicę – mówi tymczasem już wyedukowana szóstoklasistka Daria Gralikowska.
Dzisiaj celnicy ze swoją akcją trafią do szkół w Terespolu. – Chcemy w tym tygodniu, przez zakończeniem roku szkolnego, zintensyfikować spotkania z uczniami. Trzeba trafić do najmłodszego pokolenia – tłumaczy Marzena Siemieniuk, rzeczniczka bialskiej IC.
Nie wszystkich takie działania przekonują. – Oczekując w kolejkach na granicy wiele godzin, spotykam osoby, które parają się przemytem. Młodzież nie ma pracy. Brakuje programu rządowego, który mógłby dawać szansę uczciwego zarobkowania. Często z przymusu wiele osób wybiera przewożenie przez granice papierosów – mówi Henryk Wójcik, przedsiębiorca z Białej Podlaskiej, który często jeździ w celach biznesowych na Białoruś.
Tymczasem z jego wiedzy wynika, że nawet na niezbyt wielkim przemycie można zarobić miesięcznie ok. 4 tys. zł. – Ludzie przy Bugu żyją często z granicy. Na hasła są odporni. Około 70 proc. osób jeżdżących przez granicę zarabia na tym – kwituje Dariusz Trybuchowicz, wójt gminy Sławatycze.