Kolejki na granicach rosną w oczach, a firmy transportowe liczą straty. Przewoźnicy z południowego Podlasia postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.
Podlascy przewoźnicy będą się upominać już dziś. - Jedziemy do Warszawy, aby przekazać nasze listy premierowi - mówi Leszczyński.
Wyjazd na manifestację organizuje Sławomir Kostjan, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia na rzecz Obrony Przewoźników.
- Jesteśmy źle traktowani przez celników i inne służby, lekceważy się nasze problemy - wylicza Kostjan. - Chcemy, by przestano nas traktować jak powietrze. Dyskusja toczy się tylko wokół Euro 2012, nikt nie rozmawia o potrzebach transportu drogowego. A to przecież my dostarczamy najwięcej pieniędzy na budowę i utrzymanie dróg - podkreśla Kostjan.
Przewoźnicy z sześciu organizacji regionalnych dołączyli się do apelu "Porozumienia Białowieskiego”. Dziś przedstawiciele firm transportowych przekażą swoje żale i oczekiwania premierowi. W listach do Donalda Tuska piszą m.in., że kolejki na wschodniej granicy są kompromitacją państwa. - "To upodlenie ludzi koczujących w szoferkach. Dla przedsiębiorców, to plaga strat finansowych liczonych w dziesiątkach milionów złotych każdego miesiąca” - czytamy w listach.
- Rzecznik już występował w tej sprawie do ministra infrastruktury. W czasie blokady wschodniej granicy przypominał rządowi, że tracą na tym polskie przedsiębiorstwa - mówi Stanisław Wileński, rzecznik prasowy Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
Południowe Podlasie to zagłębie transportowe. W Białej Podlaskiej i powiecie zarejestrowanych jest kilkanaście dużych firm transportowych i spedycyjnych. W Białej Podlaskiej ma swoją siedzibę Ogólnopolskie Stowarzyszenie na rzecz Obrony Przewoźników. Organizacja skupia prawie 300 firm zawiadujących tysiącem ciężarówek.