Prokuratura zatrzymała sześciu celników z Białej Podlaskiej. Dziś do sądu powinny wpłynąć wnioski o areszt.
Sprowadzaniem pojazdów zajmowała się szajka kierowana przez biznesmenów pochodzących z województwa mazowieckiego.
- Przedstawiali w urzędzie celnym dokumenty, z których wynikało, że sprowadzone przez nich samochody są uszkodzone bądź zużyte - mówi prokurator z lubelskiego wydziału do zwalczania przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej. - W rzeczywistości ściągali luksusowe auta. Dzięki sfałszowanej dokumentacji, uiszczali w urzędzie celnym zaniżone opłaty.
Organizatorom procederu pomagali rzeczoznawcy, którzy wystawiali fałszywe dokumenty oraz celnicy. Ci ostatni za łapówki pilnowali interesów oszustów w Urzędzie Celnym w Białej Podlaskiej. To tam odprawiane były samochody.
Do pierwszych zatrzymań w tej sprawie doszło już kilka tygodni temu, ale śledczy nie informowali o swoich poczynaniach. Na ten tydzień zaplanowali zatrzymania celników. Potem przyjdzie czas na tych, którzy bezpośrednio przywozili samochody.
Śledczy szacują, że szajka sprowadziła do Polski około półtora tysiąca samochodów, a Skarb Państwa na zaniżonych opłatach z tytułu akcyzy, cła i VAT stracił dziesiątki milionów złotych. Dokładna kwota będzie znana dopiero, gdy prokuratorzy podliczą opłaty, które powinny być odprowadzone od wszystkich sprowadzonych przez gang samochodów.
Podczas wczorajszych przesłuchań celnicy usłyszeli zarzuty przynależności do zorganizowanej grupy przestępczej i łapownictwa.
To już kolejna afera, w którą zamieszani są celnicy z lubelskich urzędów celnych. W ostatnich miesiącach blisko setce zarzucono branie łapówek za przyśpieszanie odpraw. Niemal co tydzień na którymś z przejść granicznych zjawiała się policja i zabierała ze sobą nawet po dziesięciu podejrzanych.
(er)