Mieszkańcy Małaszewicz (gm. Terespol) chcą bezpiecznego przejścia przez tory. W tej sprawie skierowali petycję do Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju.
Komitet Obywatelski zebrał blisko pół tysiąca podpisów. – Jako mieszkańcy zostaliśmy pozbawieni bezpiecznego przejścia z części południowej do północnej Małaszewicz. Jest tu duża liczba torów węzła kolejowego i brak kładki lub wiaduktu – mówi Sławomir Denicki, emerytowany kolejarz, przewodniczący komitetu.
Wcześniej nad torami istniała kładka, ale w 2011 roku decyzją PKP Nieruchomości została rozebrana. – Przedstawiono nam ekspertyzę, z której wynikało, że grozi zawaleniem. Próbowaliśmy jako samorząd przejąć obiekt, ale się nie udało – mówi wójt gminy Terespol Krzysztof Iwaniuk. Zdaniem mieszkańców rozbiórka kosztowała PKP więcej, niż ewentualny remont. - Koszt demontażu bowiem wahał się w granicach 100 tys. zł – precyzuje Denicki.
Wiadukt był masywny, wykonany z betonowych słupów i żelaznej konstrukcji. - Jego demontaż znacznie utrudnił dostęp do wielu urzędów, biur i instytucji nie tylko mieszkańcom Małaszewicz, ale również mieszkańcom okolicznych miejscowości - uważają członkowie komitetu obywatelskiego.
– Teraz mieszkańcom pozostaje oddalony o 9 kilometrów przejazd w Kobylanach albo w Magdalence. Ale nie wszyscy mają przecież samochody – podkreśla pan Sławomir. Jak ten problem można rozwiązać? – Jest tu wewnętrzna droga pożarowa, którą można uruchomić jako przejście dla wszystkich. Trzeba woli i dobrych chęci ze strony zarządcy – sugeruje Denicki.
Jednak, zdaniem wójta gminy Terespol sprawa może nie być taka prosta. – Od kilku miesięcy infrastruktura ma nowego zarządcę. To Cargotor, spółka córka PKP Cargo. Nie wiem na ile ministerstwo może mieć wpływ na spółkę, która tylko w 30 proc. jest państwowa – ocenia wójt Iwaniuk. – Temat jest o tyle skomplikowany, że Małaszewicze stają się ważnym punktem na kolejowej mapie Europy, m.in. w związku ze współpracą z Chinami. Kolej chce raczej kompleksowej modernizacji Małaszewicz, a nie rozwiązań doraźnych. To proces na lata- dodaje Krzysztof Iwaniuk.
- Nasza petycja do ministerstwa to inicjatywa oddolna-zapewnia z kolei przewodniczący komitetu obywatelskiego. W czwartek list z petycją do resortu jeszcze nie dotarł. - Kiedyś bardzo szybko podjęto decyzję o rozbiórce wiaduktu, a dzisiaj wszyscy widzą bardzo poważny problem, ale nie ma nikogo kto podjąłby się jego rozwiązania- zauważa na koniec emerytowany kolejarz z Małaszewicz.