Przedsiębiorstwo Państwowej Komunikacji Samochodowej w Białej Podlaskiej nie chce połączenia z innymi takimi przedsiębiorstwami z województwa. W referendum aż około 88 proc. załogi sprzeciwiło się pomysłowi wojewody o konsolidacji.
Wśród załogi wrze. - Propozycja wojewody zakłada, że sami moglibyśmy decydować o zakupach do 5 tys. złotych. W firmie motoryzacyjnej to kpina - mówi Tadeusz Stefaniuk, przewodniczący rady pracowniczej.
- Jeśli pozostaniemy na swoim, nadal będziemy inwestować i zatrudniać nowych pracowników - podkreśla Franciszek Araźny, prezes przedsiębiorstwa. Nie chce dopłacać do innych PKS stojących na skraju bankructwa. Bo jego firma ma dobre wyniki. Przynosi zysk i kupuje nowe autobusy. Jest w krajowej czołówce. Co czwarty autobus wymieniła na busa, dzięki czemu może taniej wozić ludzi.
Przeciw utracie samodzielności opowiedziało się aż 88 proc. głosujących w pracowniczym referendum. Teraz czekają na decyzję wojewody. A ten zapowiedział, że nie będzie działał wbrew załogom PKS. I jeśli pracownicy któregoś z przedsiębiorstw zdecydują, że chcą działać na własny rachunek to ten PKS nie zostanie włączony do nowej firmy. I na spełnienie tej deklaracji liczą teraz związkowcy.
- Jeszcze zbieramy informacje, będziemy rozmawiać z prezesem i główną księgową. Wnioski przedłożymy wojewodzie, który podejmie ostateczną decyzję w tej sprawie - mówi Krzysztof Pawlos, p.o. dyrektor Wydziału Skarbu Państwa i Przekształceń Własnościowych w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim. - Znając wojewodę raczej nie zdecyduje się na zwarcie z załogą. Albo jeszcze będziemy rozmawiać z pracownikami, albo ten PKS nie zostanie włączony do nowo tworzonego przedsiębiorstwa - dodaje Pawlos. Decyzje mogą zapaść w przyszłym tygodniu. (drs)