Pijany kierowca uciekając przed policją rozbił samochód na drzewie. Nie przeszkadzało mu, że obok niego siedział jego sześcioletni syn. Pijacka szarża ojca skończyła się dla dziecka – na szczęście – tylko nabitym guzem.
Opel omal nie rozjechał dwóch rowerzystek. Kobiety rzuciły rowery i uciekły w pole. Na zakręcie samochód wypadł z drogi i zatrzymał się w piachu. Uciekinier na widok zbliżającego się policjanta znowu ruszył. Po kilkunastu metrach wpadł na drzewo. – Sześcioletni syn kierowcy siedział na przednim siedzeniu, bez fotelika i bez zapiętych pasów – mówi Grochowski.
Grzegorz B. miał ponad dwa promile alkoholu. Policjanci oddali dziecko jego żonie. Kobieta podziękowała im za zatrzymanie męża, i jeszcze w obecności funkcjonariuszy, kilkakrotnie go spoliczkowała. – Porozmawiamy jeszcze w domu – zapowiedziała. (ER, MEN)