Brak badań technicznych i dokumentów, przewożenie nadmiernej ilości kursantów - to najczęstsze uchybienia,
7 i 9 stycznia funkcjonariusze wzięli pod lupę 36 pojazdów nauki jazdy z powiatów: bialskiego, parczewskiego i radzyńskiego. Kontrole przeprowadzono po tragedii, do której doszło pod koniec listopada w Rzeczycy. W wypadku "elki” śmierć poniosły dwie osoby. Mimo to nadal część ośrodków nie zwraca uwagi na bezpieczeństwo.
Efekt ostatniej kontroli? Policjanci zatrzymali cztery dowody rejestracyjne. Instruktorzy nie posiadali kart badań technicznych lub w dokumentacji brakowało wzmianki o dopuszczeniu pojazdu do prowadzenia nauki jazdy. Dwie "elki” z powiatu parczewskiego przewoziły nadmierną liczbę kursantów. Z instruktorem mogą jechać tylko dwie osoby. Jeden parczewski samochód nauki jazdy musiał zostać odholowany, gdyż instruktor nie posiadał przy sobie dowodu rejestracyjnego i potwierdzenia obowiązkowego ubezpieczenia. - Nałożyliśmy siedem mandatów na łączną kwotę 750 zł. W kilku przypadkach powiadomiliśmy o nieprawidłowościach starostów parczewskiego i bialskiego - mówi Cezary Grochowski z bialskiej policji.
Starosta parczewski Waldemar Wezgraj jest zaskoczony tymi wynikami. - To igranie z ludzkim życiem - mówi Wezgraj. Zapewnia, że jego urzędnicy przeanalizują wszystkie przypadki, w których policjanci stwierdzili nieprawidłowości. - Sprawdzimy też, czy "elki” zostały zarejestrowane zgodnie z przepisami - dodaje starosta. - Starostwo nie może jednak odpowiadać za instruktorów, którzy łamią prawo, biorąc ze sobą w trasę większą, niż dopuszczają przepisy, liczbę kursantów.