Kilka instytucji oraz dwie prokuratury badają sprawę zanieczyszczenia Krzny i Piszczanki, do którego doszło wiosną. Jak dotąd na firmę produkującą napoje nałożono dwie grzywny po 400 zł.
Zdaniem radnych powiatu bialskiego, do zanieczyszczeń rzek (zwłaszcza Piszczanki) dochodzi nadal. Sprawą zajmują się Prokuratury Rejonowe w Białej Podlaskiej i w Siedlcach. Ta pierwsza pod lupę wzięła zanieczyszczenie Krzny w okolicach miejscowości Puchacze (gm. Międzyrzec Podlaski). Doszło tam do śnięcia ryb.
– Śledztwo jest w toku – mówi Mariola Sikorowska, zastępca prokuratura rejonowego.
Natomiast w Siedlcach prowadzone jest postępowanie „w sprawie dopuszczenia do zanieczyszczenia rzeki Piszczanka w miejscowości Dziadkowskie, w związku z eksploatacją instalacji zakładu Krynica Vitamin”.
To firma, która produkuje m.in. napoje energetyzujące dla wielu sieci handlowych. Zakład produkcyjny mieści się w miejscowości Dziadkowskie Folwark.
– Trwają przesłuchania inspektorów z Delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Po ich przesłuchaniu zostanie podjęta decyzja co do przedstawienia zarzutów – zaznacza Katarzyna Wąsak, prokurator rejonowy w Siedlcach.
Piszczanka to lewy dopływ Krzny, który płynie przez powiat łosicki (woj. mazowieckie) oraz bialski, m.in. przez Międzyrzec Podlaski. W maju inspektorzy WIOŚ ustalili, że „zanieczyszczenie Piszczanki i w następstwie rzeki Krzny nastąpiło w wyniku odprowadzenia niedostatecznie oczyszczonych ścieków z terenu zakładu”. Wyniki próbek wykazały wielokrotne przekroczenie norm.
– Przyczyną jest nieprawidłowa praca oczyszczalni oraz układu kanalizacyjnego w wyniku intensyfikacji produkcji w okresie wiosenno-letnim, m.in. braku wystarczających możliwości technologicznych i hydraulicznych cyklu oczyszczania ścieków – tłumaczyła nam wówczas Iwona Zdunek z WIOŚ w Warszawie.
W zakładzie przeprowadzono później kilka kontroli. Inspektorzy zobowiązali producenta do „przestrzegania udzielonego pozwolenia wodnoprawnego” w zakresie odprowadzanych ścieków. WIOŚ nałożył też dwie grzywny po 400 zł.
– Za złamanie przepisów ustawy Prawo ochrony środowiska – precyzuje Zdunek. Również Wody Polskie kontrolują m.in. odprowadzanie ścieków przemysłowych do rzeki Piszczanka przez wspomniany zakład.
– Ani w przeszłości, ani dziś przez firmową instalację burzową nie były odprowadzane do rzeki Piszczanki inne substancje ciekłe, jak tylko wody deszczowe w stanie naturalnym – zapewniał nas w maju Wojciech Błahuta, ówczesny dyrektor zakładu.
Teraz zarząd firmy nie odpowiedział na naszą prośbę o komentarz.