![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![Rzeka Krzna](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2020/2020-11/501b58dea8fcbe1ff2d139b9bcf6ad72_org_830.jpg)
Kilka instytucji oraz dwie prokuratury badają sprawę zanieczyszczenia Krzny i Piszczanki, do którego doszło wiosną. Jak dotąd na firmę produkującą napoje nałożono dwie grzywny po 400 zł.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Zdaniem radnych powiatu bialskiego, do zanieczyszczeń rzek (zwłaszcza Piszczanki) dochodzi nadal. Sprawą zajmują się Prokuratury Rejonowe w Białej Podlaskiej i w Siedlcach. Ta pierwsza pod lupę wzięła zanieczyszczenie Krzny w okolicach miejscowości Puchacze (gm. Międzyrzec Podlaski). Doszło tam do śnięcia ryb.
– Śledztwo jest w toku – mówi Mariola Sikorowska, zastępca prokuratura rejonowego.
Natomiast w Siedlcach prowadzone jest postępowanie „w sprawie dopuszczenia do zanieczyszczenia rzeki Piszczanka w miejscowości Dziadkowskie, w związku z eksploatacją instalacji zakładu Krynica Vitamin”.
To firma, która produkuje m.in. napoje energetyzujące dla wielu sieci handlowych. Zakład produkcyjny mieści się w miejscowości Dziadkowskie Folwark.
– Trwają przesłuchania inspektorów z Delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Po ich przesłuchaniu zostanie podjęta decyzja co do przedstawienia zarzutów – zaznacza Katarzyna Wąsak, prokurator rejonowy w Siedlcach.
Piszczanka to lewy dopływ Krzny, który płynie przez powiat łosicki (woj. mazowieckie) oraz bialski, m.in. przez Międzyrzec Podlaski. W maju inspektorzy WIOŚ ustalili, że „zanieczyszczenie Piszczanki i w następstwie rzeki Krzny nastąpiło w wyniku odprowadzenia niedostatecznie oczyszczonych ścieków z terenu zakładu”. Wyniki próbek wykazały wielokrotne przekroczenie norm.
– Przyczyną jest nieprawidłowa praca oczyszczalni oraz układu kanalizacyjnego w wyniku intensyfikacji produkcji w okresie wiosenno-letnim, m.in. braku wystarczających możliwości technologicznych i hydraulicznych cyklu oczyszczania ścieków – tłumaczyła nam wówczas Iwona Zdunek z WIOŚ w Warszawie.
W zakładzie przeprowadzono później kilka kontroli. Inspektorzy zobowiązali producenta do „przestrzegania udzielonego pozwolenia wodnoprawnego” w zakresie odprowadzanych ścieków. WIOŚ nałożył też dwie grzywny po 400 zł.
– Za złamanie przepisów ustawy Prawo ochrony środowiska – precyzuje Zdunek. Również Wody Polskie kontrolują m.in. odprowadzanie ścieków przemysłowych do rzeki Piszczanka przez wspomniany zakład.
– Ani w przeszłości, ani dziś przez firmową instalację burzową nie były odprowadzane do rzeki Piszczanki inne substancje ciekłe, jak tylko wody deszczowe w stanie naturalnym – zapewniał nas w maju Wojciech Błahuta, ówczesny dyrektor zakładu.
Teraz zarząd firmy nie odpowiedział na naszą prośbę o komentarz.
![e-Wydanie](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/public/dziennikwschodni.pl/e-wydanie-artykul.png)