Za każdy wiatrak, który postawią inwestorzy, gmina dostanie od 60 do 80 tys. zł. Zarobią też mieszkańcy, którzy wydzierżawią swoje pola. Gmina przygotowuje się do uchwalenia nowego studium zagospodarowania przestrzennego, które uwzględni miejsce pod budowę elektrowni wiatrowych.
– Wpłynęły wnioski od trzech firm oraz od mieszkańców zainteresowanych przekształceniem ziemi rolnej na działkę, na której potencjalnie mógłby stanąć taki wiatrak – mówi Mariusz Osiak, wójt gminy Łuków.
Wójt zapoznał się już ze wstępnym projektem studium. Wynika z niego, że wiatraki mogą stanąć niemalże na terenie całej gminy.
– Takie tereny są dookoła gminy z wyłączeniem obszarów chronionych – mówi Osiak.
Studium ma zostać przyjęte do połowy tego roku. – Wtedy będziemy wyznaczać tereny, na których mogą powstać turbiny i przystępować do zmiany planu zagospodarowania – tłumaczy wójt.
Ile gmina na tym zarobi? – To zależy od tego, jakiego rodzaju turbiny zostaną tu zlokalizowane. Szacujemy, że do budżetu gminy wpłynie od 60 do 80 tys. zł podatku od budowy jednego wiatraka – wylicza.
– Oprócz tego, firmy będą musiały remontować drogi, aby ciężki sprzęt mógł się po nich poruszać i dowozić elementy turbin – zaznacza Osiak.
Co będą mieć z tego mieszkańcy? – Jeżeli na jego terenie powstanie turbina, to gospodarz zarobi na czynszu – tłumaczy wójt.
Pozostałe dwie firmy to Windmatik i WindProjekt. Obie przymierzają się do budowy około pięciu turbin.
Ale wiatraki nie pojawią się z dnia na dzień. – To proces długotrwały. Gdyby przebiegał bez protestów, czy odwołań, to siłownie mogą zacząć funkcjonować za pięć lat – szacuje Osiak.
Wójt przyznaje, że spodziewa się sprzeciwów i protestów. – Główny argument to ten, że wiatraki zmieniają krajobraz. Niektórzy mówią też, że turbiny wytwarzają infradźwięki. Ale takie dźwięki i tak wszędzie nas otaczają