Pszczelarze z Lubelszczyzny grożą swoim centralnym władzom sądem, bo od kwietnia nie mogą się doczekać obiecanych dostaw cukru.
Zaalarmował nas Stanisław Chojak, pszczelarz z powiatu parczewskiego. W imieniu Gminnego Koła Pszczelarzy w Siemieniu zażądał od prezydenta związku pszczelarskiego zwrotu ponad 18 tys. zł z odsetkami.
- Wkurza nas tajemnicza atmosfera związana z przesuwaniem obiecywanych dostaw cukru. I to już od kwietnia - denerwuje się Chojak. - Wiosną od władz związku dowiedzieliśmy się, że możemy kupić cukier po 2,58 zł/kg. Wtedy w sklepach był droższy. W kwietniu wysłaliśmy pieniądze. Dotąd nie otrzymaliśmy ani grama. Nie pomagają serie telefonów. A cukier jest nam potrzebny do podkarmiania pszczół. W zarządzie głównym PZP dowiedziałem się, że nie wiadomo, czy odzyskamy nasze pieniądze.
Chojak wysłał więc do zarządu głównego pismo z żądaniem zwrotu pieniędzy w ciągu tygodnia. Zagroził, że w przeciwnym razie roszczenia siemieńskich pszczelarzy skieruje na drogę sądową.
Stanisław Próchniak, kierownik biura Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Lublinie, potwierdza, że pszczelarze z Lubelszczyzny nie mogą się doczekać dostawy 110 ton cukru wartego w sumie około 300 tys. zł. - Narasta oburzenie. Zostaliśmy oszukani przez własną organizację. Aż wstyd pokazać się na oczy pszczelarzom. Władze krajowe obiecywały dostawę tańszego cukru od jakiejś turystycznej firmy z Malborka w ciągu zaledwie trzech dni. Przyszły cztery transporty z ponad 80 tonami. I się urwało. Brakuje 110 ton. Nie pomagają monity i pisma. Czekamy do 10 lipca. Potem idziemy do sądu - zaznacza Próchniak. I dodaje, że władze centralne ukrywają nazwę firmy, która miała sprowadzić cukier.
Rzeczywiście. Tadeusz Sabat, prezydent Polskiego Związku Pszczelarskiego, nie chce ujawniać kontrahenta. Informuje, że razem z adwokatem nie może się doczekać na przyjazd niesolidnego partnera. - Mieliśmy z banku potwierdzenie, że ta firma jest solidna. Połowę obiecywanego cukru dostarczyła. Teraz nie odpowiada na wezwania. Nie wiemy, co się stało. Prawdopodobnie w poniedziałek wystąpimy na drogę prawną.
Związek informuje, że transakcja nie była ubezpieczona, bo wtedy koszt takiej operacji byłby większy, niż różnica na cenie cukru. Na koniec dobra informacja: Weźmiemy kredyt i do końca lipca zwrócimy ludziom 800 tys. zł lub cukier - obiecuje prezydent Sabat.