Uroczystą paradą śmigłowców nad Białą Podlaską zakończyła się niemal 25-letnia historia pobytu polskich sił powietrznych na podlaskiej ziemi. Podczas pożegnalnego przelotu trzynastu helikopterów nad miastem, bialczanie po raz ostatni mogli usłyszeć Ich charakterystyczny warkot .
- Likwidacja garnizonu to wielka strata dla całego regionu. Przed podjęciem tak ważnych decyzji nikt nie myślał o ludziach, którzy stracą pracę - można usłyszeć od różnych rozmówców. Piloci, którzy znaleźli zatrudnienie na innych lotniskach w kraju są znacznie bardziej powściągliwi w tym co mówią. Rozformowanie jednostki traktują raczej jako wydarzenie, które z góry jest wpisane w ich profesję.
- Wybrałem ten zawód z zamiłowania. Po prostu jak każdy lotnik robię to co lubię i chciałbym jak najdłużej służyć dla Ojczyzny. "Przeprowadzki” to w naszym zawodzie normalna rzecz i przypuszczam, że być może niedługo wraz z rodziną przeniosę się do Radomia, gdzie zostałem skierowany - mówi kpt. pilot Sławomir Dygas. Inaczej do sprawy podchodzą żołnierze, którzy na Podlasiu zdążyli zapuścić prawdziwe korzenie. - Nie planuję rychłej przeprowadzki do Dęblina, gdzie trafiam, ponieważ moje całe życie związane jest z Białą Podlaską. Tu chodzą do szkoły moje dzieci, a żona ma pracę - podkreśla mjr pilot Mirosław Joński.
Wielu wojskowych dotychczas nie otrzymało szansy zatrudnienia w nowych jednostkach. Ppłk dypl. pil. Adam Ziółkowski, dowódca 3 OSL zapewnia, że wojsko nie zostawi ich na lodzie. - Jesteśmy w trakcie prowadzenia rozmów kadrowych. Chcemy pomóc jak największej liczbie osób. Staramy się, aby żołnierze, którzy chcą pracować znaleźli zatrudnienie w nowych strukturach. Podobnie sprawa wygląda w przypadku pracowników cywilnych, im również złożyliśmy pewne propozycje pracy. Staramy się wychodzić naprzeciw ludzkim oczekiwaniom na miarę naszych możliwości. Nie ukrywam jednak, że w świetle niezwykle trudniej sytuacji na rynku pracy część z nich zasili rzesze bezrobotnych - prognozuje dowódca.
Dodatkowo, napiętą sytuację wzmaga bałagan w przepisach. Pilot, który straci pracę w siłach powietrznych nie może usiąść za sterami cywilnego samolotu, ponieważ istnieje niezgodność przepisów wojskowych z ogólnymi. Przy lotach komunikacyjnych wymagana jest bowiem licencja pilota, której odnawiania żołnierzom odmówiono kilka lat temu ze względu na brak stałego kontaktu w kierowaniu cywilnymi statkami powietrznymi. •