Kamil N. nie ma prawa do majątku po rodzicach, których sam zabił – uznali śledczy. Skierowali do sądu wniosek o uznanie nastolatka niegodnym dziedziczenia.
Kamil N. to jedyne dziecko Agnieszki i Jerzego N., brutalnie zamordowanych 13 grudnia 2014 roku, w Rakowiskach. Małżonkowie zginęli z rąk własnego syna i jego dziewczyny, Zuzanny M. Oboje czekają teraz na proces. Z początkiem czerwca do sądu trafił akt oskarżenia w tej sprawie. Teraz śledczy wystąpili o uznanie Kamila N. za niegodnego dziedziczenia zarówno po matce, jak i po ojcu.
– Spadkobierca może być uznany za niegodnego dziedziczenia jeżeli dopuścił się umyślnie ciężkiego przestępstwa przeciwko spadkodawcy – wyjaśnia Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Spadkobierca niegodny zostaje wyłączony od dziedziczenia tak, jakby nie dożył otwarcia spadku. Instytucja niegodności dziedziczenia została wprowadzona w celu wyeliminowania sytuacji, w których dziedziczenie byłoby w powszechnym odczuciu niesprawiedliwe, niesłuszne, czy wręcz niemoralne.
Działał umyślnie
Z dziedziczenia może zostać wyłączona osoba, której zachowanie wobec spadkobiercy jest nieetyczne lub zasługuje na sankcję karną. Śledztwo w sprawie zbrodni w Rakowiskach nie pozostawiło żadnych wątpliwości, co do winy Kamila N.
– Dopuszczając się zbrodni zabójstwa swoich rodziców działał umyślnie i z rozeznaniem, na co wskazują złożone przez niego obszerne wyjaśnienia ze szczegółowym opisem zdarzenia i jego w nim udziału – dodaje Syk-Jankowska. – Wyjaśnienia pozwanego złożone w toku śledztwa w pełni korespondują z wyjaśnieniami złożonymi przez współoskarżoną Zuzannę M. oraz znajdują potwierdzenie w innych dowodach.
W sprawie nie zapadł jeszcze prawomocny wyrok skazujący. Prokuratura zdecydowała się jednak na pozew cywilny, z uwagi na przekonujące dowody zebrane w śledztwie oraz orzecznictwo Sądu Najwyższego.
Liczyli na 1,9 mln
Z ustaleń śledczych wynika, że już planując zbrodnię, Kamil N. i Zuzanna M. myśleli, jak wykorzystają pieniądze po zabitych rodzicach. Znajomym, którzy przywieźli ich do Rakowisk, a potem odwieźli do Krakowa zaproponowali w zamian 10 tys. zł.
Kiedy „szofer” zabójców zorientował się, że pomaga zbrodniarzom, chciał 100 tys. zł. Nastolatkowie przystali na tę propozycję. Zuzanna M. „wyliczyła”, że po zabójstwie jej chłopak przejmie po rodzicach ok. 1,9 mln zł. Pieniądze miały pochodzić z ubezpieczenia, sprzedaży samochodów i domu w Rakowiskach. Nastoletni zbrodniarze planowali, że będą wspólnie żyć z tych pieniędzy.