W zeszłym tygodniu na bialskim Osiedlu Jagiellońskim pojawiło się wesołe miasteczko. Nie było by w tym nic niezwykłego gdyby nie jego nietypowa lokalizacja.
- W naszym mieście jest tyle innych miejsc, w których można umiejscowić tego typu przedsięwzięcie. Po co tak blisko kościoła? Na mszy nie można się skupić, bo słychać muzykę i pracujące karuzele - mówi pani Maria.
Właściciel wesołego miasteczka stanowczo odrzuca oskarżenia. - Nikomu nie przeszkadzamy i nie mamy zamiaru tego robić. Staramy się, aby każdy był zadowolony. Plac, na którym zainstalowaliśmy cały sprzęt należy do prywatnego właściciela - zaznacza Bogdan Rosołowski.
Proboszcz parafii ks. St. Zajko przypomina, że w minionym roku od strony kościelnego parkingu również "stacjonowało” centrum rozrywki. - Mieliśmy wtedy sporo kłopotów z głośną muzyką i zabawą do późna w nocy. Teraz jest znośnie i nie mam powodu do narzekania - przyznaje ks. Stanisław Zajko. - Jeżeli okaże się jednak, że w najbliższych dniach coś będzie nie tak, wyjaśnimy sprawę - dodaje. Okazuje się, że wielu parafian podziela zdanie proboszcza.
- Mnie absolutnie nie przeszkadza to, że wesołe miasteczko jest obok świątyni. Jedno nie koliduje z drugim w żaden sposób. Byłam tu z dziećmi trzy razy i świetnie się bawiliśmy - podkreśla Krystyna Woźniak. W straży miejskiej dowiedzieliśmy się, że na razie nie było zgłoszeń dotyczących nadmiernego hałasu lub innych nieprawidłowości na terenie wesołego miasteczka. Artur Żukowski, komendant SM zapewnia, że jeżeli w najbliższym czasie wpłyną skargi od mieszkańców strażnicy postarają się wyjaśnić cała sprawę.