W czerwcu Komisja Europejska odmówiła dofinansowania rozbudowy parku logistycznego w Małaszewiczach. Jednak, kolejowa spółka odwołała się od tej decyzji.
Wyceniana na 3,2 mld zł gigainwestycja ma trzykrotnie zwiększyć przepustowość rejonu przeładunkowego Małaszewicze w powiecie bialskim. To unijna brama na Nowym Jedwabnym Szlaku, która dziennie obsługuje ok. 17 par pociągów. Po rozbudowie ta liczba ma wzrosnąć do 55 par.
Spółka Cargotor na początku roku wnioskowała o 1,6 mld zł dofinansowania unijnego z funduszu CEF 2, bardziej znanego pod nazwą „Łącząc Europę”. Niestety, Bruksela nie da Polsce pieniędzy na ten cel z "przyczyn budżetowych", a także ze względu na napiętą sytuację za wschodnią granicą Polski.
Jednak Cargotor nie dał za wygraną. – Złożyliśmy odwołanie od decyzji Komisji Unii Europejskiej odmawiającej współfinansowania przedsięwzięcia – potwierdza biuro prasowe.
Niezależnie od rozstrzygnięcia, spółka szuka już w formule dialogu konkurencyjnego (nie przetargu) inżyniera kontraktu oraz głównego wykonawcy rozbudowy Małaszewicz. W ogłoszeniu czytamy, że inwestycja, poza robotami torowymi, obejmuje również infrastrukturę towarzyszącą. Zwycięzca kontraktu będzie musiał m.in. zbudować lub przebudować urządzenia sterowania ruchem kolejowym, sieci telekomunikacyjnej, elektroenergetycznych oraz trakcyjnej, instalacji sanitarnych czy dokonać wycinki i nasadzeń zieleni.
Ale nawet wobec braku finansowego zastrzyku z Brukseli, gigainestycja ma dojść skutku. Obecnie rząd pracuje bowiem nad nowelizacją ustawy o komercjalizacji i restrukturyzacji PKP oraz ustawy o Funduszu Kolejowym. To wszystko ma pozwolić PKP PLK przejąć spółkę Cargotor. A następnie obie spółki mają być dokapitalizowane.
– Małaszewicze to nieprawdopodobnie wartościowe, polskie aktywo i jeżeli ktoś ma się nim zająć, to polskie władze rządowe, wojewódzkie i samorządowe” – stwierdza Andrzej Sokolewicz, prezes Cargotoru. Jego zdaniem, prace budowlane ruszą w pierwszej połowie przyszłego roku i potrwają ok. 5 lat.