„Kościół pełny, przekazywanie znaku pokoju przez podanie rąk, komunia rozdawana do ust” – po transmitowanej w TVP Polonia niedzielnej mszy z sanktuarium w Pratulinie w sieci zawrzało.
Lista zarzutów jest długa. Oburzeni internauci uważają, że w nabożeństwie uczestniczyło więcej niż 50 wiernych, co jest niezgodne z obowiązującymi dziś przepisami.
– Właśnie zakończyłem oglądanie mszy świętej z Pratulina (powiat bialski). Kościół pełny, powyżej 50 osób, przekazywanie znaku pokoju za pomocą rąk, komunia rozdawana „do ust” – tak sprawę opisuje na Facebooku Krzysztof Łabuzek, z zawodu lekarz, ale również, jak sam przyznaje, praktykujący katolik. – Ci, którzy pozwolili na zorganizowanie tej mszy, powinni iść do więzienia za narażanie społeczeństwa na śmiertelne niebezpieczeństwo – pisze Łabuzek. – Jestem lekarzem i naukowcem, los ludzi nie jest mi obojętny. A proboszczowi owszem – zauważa pan Krzysztof.
Na filmie z kościoła w Pratulinie widać, że na mszy był m.in. rektor Państwowej Szkoły Wyższej w Białej Podlaskiej, a także lekarz kardiolog, również z Białej.
– Jako rektor nie musiałbym się wypowiadać w kwestiach mojej wiary, ale pojawiły się nieprawdziwe informacje, które chciałbym zdementować – podkreśla Jerzy Nitychoruk, rektor PSW. – Nie było więcej niż 50 osób, bo to było policzone – zaznacza.
Poza tym rektor uważa, że sprawa podawania komunii nie jest objęta zakazem. – W tej kwestii Kościół pozostawia dowolność. Żadne przepisy nie zostały złamane – uważa Nitychoruk. – A znak pokoju przekazany żonie chyba nie jest zakazany? – dodaje.
Sprawę chce zbadać Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który uważa, że księża złamali przepisy. – Na mszy było ponad 50 osób, stłoczeni, bez zachowania 1 metra odległości. Ściskają sobie ręce na „znak pokoju”, który jest obecnie raczej znakiem przekazywania koronawirusa. I do tego ksiądz podający opłatek komunijny prosto do ust. Od jednej osoby do kolejnej i następnej, i jeszcze jednej. To wszystko transmitowane przez TVP – dziwi się Konrad Dulkowski, prezes ośrodka. – Tym bezmyślnym czynem narazili tysiące osób – uważa.
Jak przekazał, niewykluczone, że ośrodek zawiadomi policję. Chodzi o sprowadzanie „niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób”.
W związku z epidemią koronawirusa w Polsce biskupi zachęcają, by korzystać z dyspensy od uczestnictwa w niedzielnej mszy świętej i przeżywać ją za pośrednictwem transmisji. Takiej dyspensy udzielił również biskup siedlecki ks. Kazimierz Gurda, któremu podlega parafia w Pratulinie.
„Udzielam wszystkim wiernym dyspensy od uczestnictwa we mszy św. niedzielnej i w uroczystości – do odwołania, i zachęcam do pozostania w domu” – ogłosił biskup kilka dni temu.
Z proboszczem parafii w Pratulinie nie udało nam się skontaktować.
Z kolei, Rzecznik Kurii zapewnia że nie doszło do naruszenia zasad wydanych przez Ministra Zdrowia w rozporządzeniu o stanie epidemii. - Kuria dysponuje imienną listą osób uczestniczących w tej Mszy. A ich liczba wynosi 49 osób, łącznie z kapłanami i posługującymi, ministrantami i scholą - podkreśla ks. Jacek Wł. Świątek. Poza tym, jak tłumaczy rzecznik, w przepisach prawa polskiego nie ma żadnych paragrafów dotyczących sposobu przyjmowania Komunii, ani odnośnie wykonywania gestów liturgicznych. - Do złamania prawa więc w tym przypadku nie doszło. W przepisach kościelnych natomiast zawarte są zalecenia, a nie nakazy wykonywania takich czy innych gestów- zaznacza ks. Jacek Wł. Świątek. Wierni obecni na mszy w Pratulinie mieli zostać o tym poinformowani przez proboszcza parafii jeszcze przez nabożeństwem.
- To wierny przyjmujący Komunię określa sposób jej przyjmowania, a szafarz nie ma możliwości odmowy- tłumaczy rzecznik.
Na stronie internetowej Sanktuarium Błogosławionych Męczenników Podlaskich znajduje się informacja o transmitowanej mszy i innych nabożeństwach z dopiskiem: „Zachęcamy do przybycia i wspólnej modlitwy”.