Miał trafić do więzienia na 37 dni. Ale uciekł, kiedy policjanci prowadzili go do radiowozu. Dobę później znów miał na rękach kajdanki i zgodził się na... rok za kratami.
21-letni mężczyzna nie zapłacił 990 zł grzywny za paserstwo i kradzież z włamaniem. Sąd zamienił mu karę na 37 dni odsiadki. W niedzielę policjanci z Janowa Podlaskiego chcieli go odstawić do więzienia, ale im uciekł, choć był w kajdankach. Rozpoczęły się poszukiwania zbiega.
– W poniedziałek ok. godz. 14 mężczyzna został zauważony w miejscowości Zakanale (gm. Konstantynów). Policjanci zatrzymali go po pościgu. Na rękach nie miał już kajdanek – mówi Jarosław Janicki z bialskiej policji.
Mężczyzna został przesłuchamy i usłyszał zarzut „uwolnienia osoby zatrzymanej na podstawie prawomocnego zarządzenia sądu”. Prokurator zaproponował mu karę roku bezwzględnego pozbawienia wolności. Uciekinier przyjął propozycję.
Jak to możliwe, że udało mu się uciec? – Będziemy sprawdzali, czy zostały zachowane wszystkie procedury związane z konwojowaniem osób. Przepisy regulują to precyzyjnie. Prawdopodobnie doszło do błędu ze strony policjantów – tłumaczy Janicki. – Policjantom może grozić odpowiedzialność służbowa bądź dyscyplinarna – dodaje.