W poniedziałek hodowcy trzody chlewnej zawiesili blokadę krajowej "dwójki" w Worońcu. We wtorek jadą do ministra rolnictwa.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– Jeżeli rozmowy nie przyniosą efektów, to od środy kontynuujemy protest, aż do skutku – podkreślają rolnicy, którzy koczowali w Worońcu od czwartku.
Domagają się reakcji resortu rolnictwa na ich problemy związane z wystąpieniem pięciu ognisk ASF w powiecie bialskim. Główne postulaty to natychmiastowe zdjęcie nadwyżki tuczników i gwarancja dalszej opłacalności produkcji.
– Rolnicy są zdesperowani i ja ich rozumiem. Większość z nich ma poprzerastane tuczniki, nikt niechce ich kupić i nikt nie mówi, co mają robić dalej – mówi Mariusz Filipiuk, starosta bialski.
– Przepraszamy użytkowników dróg, ale nie mamy innej formy, którą możemy zwrócić na siebie uwagę, aczkolwiek nie przyniosła ona jak dotąd efektu. Po 5 dobach blokowania dropgi krajowej nr 2 nikt z ministerstwa nie raczył zaszczycić nas swoją obecnością. Jesteśmy zawiedzeni. Wyciągamy ostatnie zaskórniaki i jedziemy do Warszawy – podkreśla Robert Janczuk, hodowca trzody z Pojelec w gm. Biała Podlaska.
Delegacja liczy kilkadziesiąt osób, jadą autokarem, również samorządowcy. Chcą się spotkać ministrem Krzysztofem Jurgielem i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.
– Jeżeli we wtorek nas nie przyjmą, to tam poczekamy, aż w końcu ktoś do nas wyjdzie. Rozbijemy miasteczko przed Sejmem, weźmiemy namioty i śpiwory. Walczymy do końca – zapewnia Janczuk.
Od efektów rozmów w ministerstwie uzależnione jest także wznowienie protestu w środę. – Wiemy, że na drogi wychodzą m.in. rolnicy z powiatu łosickiego. A czy my wyjdziemy w środę, okaże się – odpowiada hodowca z Pojelec.
Szacuje się, ze obecnie na terenie powiatu bialskiego jest kilkanaście tysięcy zdrowych ale przerośniętych już tuczników, których rolnicy nie mogli sprzedawać ze względu na ograniczenia jakie niesie ze sobą wirus ASF. A wyznaczony tylko jeden zakład do skupu interwencyjnego w Kosowie Lackim, to zdaniem protestujących, za mało.