Blisko 85 tys. zł - to wartość kosztowności, które nieznajomemu mężczyźnie wręczyła oszukana przez niego 69-latka z Białej Podlaskiej. Poszkodowana myślała, że gotówkę i biżuterię przekazuje funkcjonariuszowi Centralnego Biura Śledczego Policji, który ochroni ją przed złodziejami.
W piątek, tuż przed świętami, do jednej ze starszych mieszkanek Białej Podlaskiej zadzwonił nieznajomy mężczyzna podający się za policjanta z CBŚP. Zapytał kobietę o to, jakie wartościowe przedmioty trzyma w domu, a następnie stwierdził, że kosztowności są "zagrożone" i trzeba je natychmiast zabezpieczyć przed kradzieżą.
Bialczanka nie konsultując tego z bliskimi, postanowiła zaufać "policjantowi". Podała naciągaczowi swój adres, a następnie zaczekała na wizytę kogoś, kto miał od niej odebrać najcenniejsze przedmioty. 69-latka przygotowała gotówkę oraz biżuterię warte prawie 85 tys. zł. Gdy zadzwonił dzwonek, wręczyła oszczędności nieznajomemu, będąc przekonana o tym, że w ten sposób chroni je przed grasującymi na osiedlu przestępcami. Stało się dokładnie na odwrót. Zamiast policjantom, majątek przekazała złodziejom, a zamiast go zabezpieczyć, ułatwiła jego utratę.
Gdy bialczanka zorientowała się, że padła ofiarą oszustów, poinformowała policję. Sprawą zajęli się prawdziwi funkcjonariusze, którzy ustalili tożsamość sprawców, a następnie doprowadzili do ich zatrzymania. Obydwaj zanjdowali się na terenie Warszawy. Okazało się, że za wyłudzeniem stoi dwóch młodych mężczyzn w wieku 19 i 24 lat. Młodszy w ręce policji trafił tego samego dnia, a jego starszy o kilka lat kolega - dzień później. Ten drugi był ponadto poszukiwany do odbycia kary więzienia za inne przestępstwa popełniane w przeszłości. Obydwaj usłyszeli już zarzuty i zgodnie z decyzją sądu, trafili do aresztu.
- Oszustwo zagrożone jest karą do 8 lat pozbawienia wolności - przypomina nadkom. Barbara Salczyńska-Pyrchla, rzecznik bialskiej policji. Sprawa ma charakter rozwojowy, więc niewykluczone, że lista zarzutów wobec podejrzanych wydłuży się.