- Trudno powiedzieć. Zbieram grzyby już chyba od jakichś 5 lat. Najczęściej chodzę do lasu z mamą i bratem Wojtkiem. Bardzo to lubię. A najbardziej, to lubię sos z grzybów, którzy przygotowuje moja mama. Robi też grzyby do słoiczków, na zimę. Są pyszne.
• A jak oceniasz tegoroczny sezon? Niektórzy narzekają na suszę.
- Zbieram już od tygodnia. Wczoraj np. sam znalazłem 80 prawdziwków. Jedna pani, którą spotkałem w lesie mówiła, że już nazbierała 120 prawdziwków. Więc chyba nie ma co narzekać.
• A co robisz później z pełnym wiaderkiem? Zostawiasz w domu, czy sprzedajesz?
- Jeszcze nigdy nie sprzedawałem, ale wiem, że inni to robią. Może i można na tym zarobić, ale jakoś nie myślałem o tym. Kto wie, może w przyszłości. Jak na razie, wszystkie swoje grzyby oddaję mamie.
• I nigdy nie masz wątpliwości, czy nie trafiłeś na jakiś trujący okaz? Jak rozpoznajesz te jadalne?
- To się po prostu wie. Prawdziwka trzeba spróbować jak smakuje, to znaczy polizać czy nie jest gorzki. Widać też po kolorze spodu kapelusza. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym przyniósł do domu trujaka.
• Ale podobno dokonałeś też wyjątkowego znaleziska. Pochwalisz się?
- Tego wielkoluda (na zdjęciu - red.) znalazłem wczoraj, w lesie w okolicach mojego domu. Ma 67 centymetrów obwodu kapelusza i aż 23 cm wysokości. Obok niego rosły jeszcze dwa inne. Jest zdrowy i pewnie też pójdzie na sos.