Bukiet egzotycznych kwiatów przypominało niebo nad Sławatyczami w niedzielny wieczór. Pokaz sztucznych ogni zatytułowany "Kolorowe gwiazdy na nadbużańskim niebie” zadziwił nawet tych, którzy postanowili w tym roku wreszcie nie dać się zaskoczyć organizatorom.
Największe sztuczne konstelacje rozbłysły na wysokości prawie pół kilometra. Ich rozrzut na niebie wahał się w granicach 450-600 metrów. Najmniejsze "sztuczne gwiazdy”, wbrew pozorom, najtrudniej jest przygotować.
- To jak z przyrządzaniem potraw: łatwiej ugotować garnek zupy niż jej łyżkę - śmieje się Daniel Ozorowski.
Niewątpliwie prawdziwą gwiazdą 34. Dni Sławatycz okazał się Janusz Laskowski. Podczas jego koncertu na stadionie zgromadziło się około czterech tysięcy osób. Długa kolejka miłośników "Żółtego jesiennego liścia” i innych przebojów ustawiła się po płytę z autografem piosenkarza.
- Nie obiecuję na sto procent, ale może umieszczą Sławatycze w tekście piosenki, którą właśnie zaczynam pisać - powiedział artysta za kulisami. Tę nadbużańską miejscowość odwiedził po raz trzeci. Ma tu krewnych.
Publiczność bawiła się przy muzyce zespołów: PULS, TRIO DANCE, BRAVO, MEIK, Studio F 3, SONEL oraz FOKUS, wielokrotny laureat pierwszego miejsca na liście przebojów "Disco Polo Life”.
- W tym roku pojawiło się wyjątkowo dużo imprez towarzyszących - podsumowuje Bolesław Szulej, dyrektor Sławatyckiego Ośrodka Kultury. Znalazły się wśród nich m. in. strzelanie z łuku i ściana do wspinaczki z ośrodka "Skarpa” w Serpelicach oraz mnóstwo atrakcji dla najmłodszych.
Dzieci, jak zwykle, bawiły się najlepiej. Zwłaszcza, że w konkursach wygrywał każdy z uczestników. Wszystko dzięki hojności sponsorów z terenu gminy i nie tylko. •