Pan Bogusław, skazany przez los na wózek inwalidzki, marzył w grudniu o pomocy skądkolwiek, aby i w jego rodzinie były święta. Nie ukrywa, że w domu mu się nie przelewa.
– Mam ledwie 850 zł renty z dodatkiem pielęgnacyjnym. Musi to wystarczyć na żonę i dziecko. Małżonka została zwolniona z pracy, kiedy była w ciąży. Teraz musi się mną opiekować – opowiada pan Bogusław. Przyznaje, że w niedzielę liczył, iż podczas imprezy charytatywnej w centrum miasta otrzyma paczkę świąteczną dla rodziny.
– W tym roku kilka razy dzwoniłem w sprawie paczek. Mieli oddzwonić, ale nie zrobili tego. Kiedy przyjechałem wózkiem na plac Wolności, dowiedziałem się, że nie będzie tu wydawania żadnych paczek – mówi rozżalony.
Podczas Jarmarku Bożonarodzeniowego oraz imprezy studenckiej "Wigilijny Stół” częstowali go daniami wigilijnymi pracownicy kultury oraz studenci PSW.
Zapytaliśmy w Urzędzie Miasta, czy inwalida ma szansę na pomoc. Renata Szwed, dyrektor gabinetu prezydenta, sprawdziła sytuację mężczyzny.
– Oprócz renty, ta rodzina posiada też gospodarstwo rolne, toteż kryterium dochodowe nie pozwala na pomoc społeczną. Przed rokiem inwalida otrzymał zasiłek celowy, a później pomoc z PFRON – informuje dyrektor Szwed. I zapewnia jednak, że miasto poczyni starania o pomoc dla pana Bogusława.
Teresa Klimiuk, żona inwalidy, wyjaśnia, że przed kilkoma laty z mężem musiała wydzierżawić gospodarstwo innym ludziom.
– Mąż ma porażenie czterokończynowe. Oddaliśmy niewielkie gospodarstwo dzierżawcom, aby nie mieć kłopotu. Nie mamy z tego żadnych korzyści – twierdzi. Dodaje, że problemem jest brak baterii akumulatorowych do wózka o napędzie elektrycznym pana Bogusława.
Po naszej interwencji i obietnicy Urzędu Miasta, państwo Klimiukowie otrzymali wiadomość, że otrzymają paczkę świąteczną z Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej. Czy znajdzie się sponsor, który zakupi akumulatory do wózka pana Bogusława?