W ostatnich dniach lutego Alicja Chaberska zawarła umowę z białostocką firmą, której przedstawiciel stanął w progu jej domu. - Byłam przekonana, że wymienią mi okna na nowe. Zgodziłam się zapłacić tysiąc dwieście złotych plus VAT - mówi kobieta. Pokazuje usterki i niedoróbki, jakie zostawili po sobie fachowcy. Dwie szyby są pęknięte w rogu, na drewnie przy tzw. "motylkach” widać głębokie, nieestetyczne nacięcia. Jedna połowa okna jest od wewnątrz sklejona. - Kiedy przyszli robotnicy, zdziwiona zapytałam: gdzie są te nowe okna? A oni wzruszyli ramionami i z uśmiechem zapewnili, że po remoncie będą jak nowe - kontynuuje. Zaniepokoiło ją też, że byli to ludzie z innej firmy.
Cały dzień wykonawcy spędzili w jej mieszkaniu. W międzyczasie zabrakło im materiału, skorzystali więc z tego, co klientka miała w domu. I tak nie wymienili wszystkich klamek. Rachunek opiewał na dwieście złotych więcej niż przewidywała umowa. - Nazajutrz, kiedy to zobaczyłam, ręce mi opadły. To klasyczna fuszerka i to za słone pieniądze - stwierdza Iwona Gwiazda-Michaluk, córka poszkodowanej.
Poradziliśmy jej, aby udała się do rzecznika konsumentów. - Zapoznałam się ze szczegółami i natychmiast występuję do wykonawcy o usunięcie szkód. Zagrożę, że jeżeli tego nie zrobi w wyznaczonym terminie, spotkamy się w sądzie - zapowiada Katarzyna Wawiórko. Zwraca też uwagę na oczywiste nieprawidłowości, które dostrzegła analizując dokumenty. - Jeżeli dojdzie do rozprawy, zażądam wyjaśnień, dlaczego dwie firmy o różnych nazwach - jedna widnieje na umowie wstępnej, inna na rachunku - mają ten sam regon i NIP - podkreśla.
Klientka zwróciła się też do prokuratora, aby wszczął postępowanie w związku z oczywistym oszustwem. Kontaktowaliśmy się dwukrotnie z szefem firmy. Nie chciał podjąć negocjacji. - Działam w tej branży od dwunastu lat. Obsługuję jedną czwartą Polski. To już nie pierwsza taka sytuacja - wyjaśniał za pierwszym razem. - W każdym mieście znajdzie się ktoś niezadowolony - dorzucił. Jego zdaniem, klientka nie ma racji. Po dwóch dniach zmienił ton wypowiedzi. - Będę osobiście u tej pani w piątek - solennie zapewniał przy drugiej rozmowie. Niestety, nie dotrzymał słowa. Alicja Chaberska liczy, że interwencja rzecznika konsumentów odniesie skutek.