W parczewskim szpitalu panika. Lekarze oddziału psychiatrycznego, pododdziału uzależnień i poradni zdrowia psychicznego złożyli wypowiedzenia. Z końcem czerwca odchodzi ordynator i jego zastępca. Oddziałowi grozi likwidacja.
Pracownicy poprosili dyrektora o spotkanie. To co usłyszeli nie napełniło ich optymizmem. - Dyrektor potwierdził, że chce zamknąć oddział - mówi Halina Jankiewicz, kierownik zespołu pielęgniarek. - Nie powiedział, co powstanie w miejsce oddziału, ale kazał się nam liczyć z tym, że nie wszyscy znajdą zatrudnienie.
Na oddziale pracują instruktorzy terapii zajęciowej, psycholog, instruktorzy i specjaliści terapii uzależnień, pielęgniarki, salowe i sekretarka oraz trzy lekarki na kontraktach. Razem trzydzieści osób. Oddział jest placówką szkoleniową. Praktyki odbywają studenci Medycznego Studium Zawodowego w Parczewie i Wyższej Szkoły Zawodowej w Białej Podlaskiej.
Ordynator dr Marek Kamiński nie chce powiedzieć dlaczego odchodzi. Uśmiecha się tylko. - Ja i moja zastępczyni obsługujemy cały oddział psychiatryczny i pododdział uzależnień. No i jeszcze poradnia zdrowia psychicznego.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że dyrektor nie powołał jeszcze komisji konkursowej, choć jej pierwsze posiedzenie ma się odbyć 9 czerwca.
- Z mojej strony nie ma żadnych zaniedbań - zapewnia Jerzy Szubstarski, dyrektor SP ZOZ w Parczewie. - Kiedy otrzymałem rezygnację ordynatora, wszcząłem postępowanie konkursowe. Mamy skład komisji i przewodniczącego. Ja dużo wcześniej poszukiwałem chętnych na to stanowisko, ale nikt się nie zgłosił.
Waldemar Wezgraj, starosta parczewski jest zaskoczony tą sytuacją. - Nie dopuszczę do zamknięcia tego oddziału - mówi. - Na tym oddziale opiera się cały projekt restrukturyzacyjny szpitala. Już teraz mam trzech potencjalnych kandydatów, z którymi w najbliższym czasie będę rozmawiał. •