W sobotę dworzec w Parczewie jest zamknięty na trzy spusty. Podróżni wysiadający z autobusu lub oczekujący na kolejny autobus, nie mogą wejść do poczekalni. Muszą stać na chłodzie i mrozie.
W dni powszednie poczekalnia jest czynna tylko od godz. 6 do 16, w niedzielę w godz. 7–15. W soboty natomiast jest zamknięta przez cały dzień. A podróżni są tutaj każdego dnia, często już o 5 rano. Wtedy właśnie wyjeżdżają pierwsze autobusy do Lublina. Ostatnie wracają do Parczewa o godz. 20.46.
– Na dworcu jest toaleta, ale, niestety, też zamknięta. Klucz do WC przechowuje pracownik kiosku przydworcowego. Kiedy on jest, wtedy można pójść do ubikacji. Ale kiedy go nie ma, wypada iść w krzaki. To skandal. I to jest miasto powiatowe? – mówi oburzona pani Wanda.
Wiesław Czarnacki, sekretarz miasta i gminy Parczew przyznaje, że miejscowe władze już wielokrotnie interweniowały w sprawie zamkniętej poczekalni i toalety. Dworzec autobusowy jest jednak we władaniu radzyńskiego Przedsiębiorstwa Państwowej Komunikacji Samochodowej.
– Było sporo skarg. Burmistrz wiele razy chciał załatwić tę sprawę. Ale wszystko należy do PPKS. Chcemy się dogadać z kierownictwem tej firmy. Można przecież zatrudnić w poczekalni osobę za pośrednictwem biura pracy. Zależy nam też na uporządkowaniu zaniedbanego terenu przydworcowego – podkreśla sekretarz.
Kiedy zadzwoniliśmy do Marka Borysiewicza, dyrektora radzyńskiego Przedsiębiorstwa Państwowej Komunikacji Samochodowej, stwierdził że nie miał interwencji w tej sprawie.
– Do naszej toalety i poczekalni przychodzą pasażerowie prywatnych busów, które zatrzymują się niedaleko dworca! Czemu nikt nie pyta tych przewoźników, dlaczego nie mają własnego WC – mówi Borysiewicz. Obiecuje jednak, że dziś lub w piątek pojedzie do Parczewa i porozmawia z burmistrzem o sprawie poczekalni.